Jessicę.

mógł. - Dziś wieczorem nie pójdziesz już nigdzie, prawda? Zmarszczyła brwi. - Przecież jestem tutaj, z przyjaciółmi. - Zostań z nimi - poradził. Wstał. - Muszę już lecieć. Bardzo miły wieczór. Nate, daj mi rachunek, udowodnię dzięki temu, że dobrze mi idzie w pracy. Nate uśmiechnął się. - Nie, tutaj ja jestem gospodarzem. Możesz zapłacić na przykład... w poniedziałek. Wypróbujemy tę restaurację nouvelle cuisine przy drodze. W ten sposób udowodnisz, że w pracy idzie ci wprost nadzwyczajnie. - Nate! - mitygowała go Kelsey. Dane nie przeraził się jednak tą propozycją. - W porządku, w poniedziałek. Też o siódmej? - O siódmej - zgodziła się Cindy. - O rany, to jest przecież zwykły dzień pracy. - Jest pracoholiczką - zażartował Jorge. bzp-bartnik.pl/media/ Kiedy tak stała i patrzyła, otworzyły się za nią drzwi. Jakaś para wychodziła z klubu. Uśmiechnęli się i minęli ją. Szybko ruszyła za nimi. Cienie zdawały się kłaść wszędzie. Samochód tych dwojga stał blisko wyjścia, wóz Kelsey nie. Wsiedli, ona musiała iść dalej. Cień, który nagle przed nią wyrósł, okazał się drzewem. Westchnęła z ulgą i celowo zwolniła. Nie miała pojęcia, czego się tak przestraszyła. Poza ciemnością nie było żadnego powodu do lęku. Dziewczyna wyszła pewnej nocy i już nie wróciła. Jej ciało w stanie rozkładu znaleziono w kanale. Usłyszała śmiech i odwróciła się. To tylko wychodziła

261 Pogrzebała w skrzyni ze sprzętem. Wybrała maskę i fajkę do nurkowania. Przepłukała maskę, nałożyła i weszła do wody. Dane sprawdził kilka łowisk. Czuł niepokój. Tym większy, że Andy Latham znów znalazł się na Sprawdź na Barry'ego Larsona, wiesz, tego z zespołu Dużego Jima. - Tego, który się w tobie kocha? - To przeszłość, on już wie, że nie jestem zainteresowana. - Tak, ale to dziwny facet, mam wrażenie, że on strasznie chciałby gdzieś przynależeć, znaleźć swoje miejsce. Cały czas tylko czeka, aż go znowu zaprosimy. Słuchaj, a może jego wcale nie ciągnie do ciebie, tylko do tego domu? - Możliwe. Chyba zmieniłam zdanie, nie zapraszajmy go, poprzestaniemy na Garecie. - I tak nie przyjdzie, mogę się założyć. Zrobił się z niego okropny odludek, ostatnio nawet na kawę bardzo rzadko zachodzi. Jessica z troską ściągnęła brwi. Bardzo zżyła się z Garethem, doglądał jej domu jeszcze wtedy, gdy mieszkała w Jacksonville, a kiedy