- Dzisiaj jest niedziela, wczoraj była sobota - mówi. - Twój ojciec obiecywał wprawdzie, że Grace dostanie drążek. Ale jak to możliwe, że jest już dzisiaj?

– Tak, ale sprawa nie jest taka oczywista. Po pierwsze Julianna zabrała notatnik przed śmiercią senatora, nie mamy więc dowodów na to, że zrobił to Powers. Po drugie porucznik Sims sprawdził, że to nie FBI stało za całą sprawą, ale... Zgadnij, kto? – CIA? – Właśnie! – Luke zmarszczył brwi. – Obawiam się, że nas nabrali. – Nie rozumiem. Po co? – Oni wiedzą, kto zabił Jacobsona, a Powers jest wciąż na wolności. Kate poczuła nagle, że opuszczają ją wszystkie siły. – Boże, co my zrobimy? Przecież nie mamy żadnego wyjścia. Luke zacisnął szczęki. – Owszem, mamy. Jeśli Morris nie zajmie się tą sprawą, skontaktuję się z dziennikarzami. To będzie małe trzęsienie ziemi. Paru facetów w Langley będzie musiało polecieć. Tylko pomyśl: zabity senator, historyjka o hotelu i rządowy zabójca, który dostał świra. Morris będzie miał niezły pasztet. Właśnie to próbował mi powiedzieć Kondor. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje CIA, to rozgłos. – Kto ci to powiedział? – Kontakt – mruknął. – Znajomy. Taksówkarz zatrzymał się przed hotelem. Kate wyskoczyła z wozu i http://www.5dniwojny.pl/media/ Kiedy sobie to uświadomił, poczuł ciarki na plecach. Przypomniał sobie, jak pieszczotliwie Kondor obchodził się z bronią. Jak strzelał. Co mówił o życiu. I o zabijaniu. John Powers przypomina Kondora, pomyślał jeszcze raz. Brakuje mu tylko jego poczucia sprawiedliwości i znajomości honorowego kodeksu. Jest maszyną do zabijania. Strach chwycił go za gardło. Oczami duszy zobaczył Kate w kałuży krwi. Obok Emmę z wyrazem agonii na ślicznej twarzyczce. Odwrócił się plecami do okna. John Powers mógł przecież przyjechać tutaj za Kate. Z tego, co powiedziała, wynikało, że miał na to czas. Mógł czekać na nie przed domem, dzwoniąc z komórki. Może teraz obserwować jego dom, śmiejąc się w kułak z nieudolnej próby ucieczki. Z bijącym sercem podszedł do biurka i wyjął magnum, przypominając

Richard uśmiechnął się do Julianny tak promiennie, że Kate omal nie udławiła się truskawką. – Tak, tak, niewątpliwie – zgodził się niechętnie. – Uważamy to niemal za cud, prawda, kochanie? – Obrócił się w jej stronę. Kate odetchnęła z ulgą, czując, że nigdy nie kochała go tak mocno jak w tej chwili. Sprawdź notatnika. Obiecuję jednak, że postaram się ocalić Emmę. I ciebie. Nawet jeśli będę musiał poświęcić życie. Kate usłyszała te niewypowiedziane słowa, bo były wyjątkowo oczywiste. – Jeśli będziesz mogła uciec, Kate, zrób to koniecznie. Łap Emmę i wiej ile sił w nogach. I musisz mi obiecać, że nie będziesz się oglądać. – Nie mogę. – Raz jeszcze potrząsnęła głową. – Nie zostawię cię. Nie chcę się z tobą żegnać. – Nie musisz. – Przejechał palcem po jej policzku, uśmiechając się gorzko. – Zawsze będę cię kochał. Nic tego nie zmieni. Nawet śmierć. Z płaczem wtuliła twarz w jego dłoń. – Ja też cię kocham. Otworzył ramiona.