217

- Sa równie¿ dziecmi Aleksa - zauwa¿yła. - Nie moge porwac moich własnych dzieci i nie moge mu te¿ powiedziec, ¿e... Cholera, to jakies szalenstwo. - Nie mo¿esz mu powiedziec, bo mu nie ufasz - skonczył za nia Nick. Marla poczuła nagle, ¿e jest bliska załamania. - Sama ju¿ nie wiem, komu moge ufac. - Mnie, kochanie - powiedział Nick, biorac ja znowu w ramiona i całujac w usta. - Lepiej, ¿ebys mi zaufała. Niewykluczone, ¿e jestem twoim jedynym przyjacielem. Jego wargi były ciepłe i namietne, ramiona, które ja trzymały, silne, a jednak - choc tak bardzo chciała mu zaufac, 358 tak bardzo chciała sie z nim kochac i czuc jego dłonie na swoim ciele - nie potrafiła pozbyc sie wra¿enia, ¿e dopuszcza sie zdrady, ¿e zawierzenie Nickowi Cahillowi równa sie podpisaniu paktu z diabłem. I ¿e wkrótce bedzie musiała za to zapłacic. 16 Janet Quinn wsuwała ju¿ rece w rekawy swojej kurtki, http://www.abc-budowadomu.edu.pl/media/ - Może i widziałaś wóz Smitha tamtej nocy, ale to nie ja byłem za kierownicą. Według mnie Smith i Estevan pożarli się o coś, może o to, że Smith rzucił córkę Estevana dla Shelby Cole. Ramón był cholernie porywczy, wiedziało o tym całe miasteczko. Pewno poszedł za Smithem z nożem albo spluwą i sprawy wymknęły się spod kontroli. Smith go rozwalił. - Jesteś stuknięty - powiedziała Ruby, czując, że sztywnieje. - Nevada nikogo nie zabił. - Ja też nie, ale to ja musiałem zapłacić, co? - Zmrużył wpatrzone w Ruby oczy, a ona wyraźnie zadygotała. Poczuł się silny. Podobało mu się, że Ruby pobladła na jego widok. Wyciągnął do niej rękę, ale Ruby się odsunęła. - Nie dotykaj mnie, Ross, bo wezwę policję. To, że Caleb zmienił swoją wersję i zarobi kupę szmalu, sprzedając ją tej reporterce, nic nie znaczy. O tamtej nocy powiedziałam prawdę. Ross zignorował ten pokaz odwagi. Chwycił ją za ramię; była tak drobna, że miał wrażenie, iż jednym ruchem mógłby ją zgnieść. - Jaka reporterka? O czym ty mówisz? - Reporterka z magazynu „Lone Star”, Katrina Cośtam. Zawarła układ z Calebem.

zasady, że cel uświęca środki, powróciła nawet do tego okropnego, przeciągłego akcentu, którego tak usilnie pozbywała się w college’u. Ale tutaj ten sposób mówienia pasował. Tak samo jak czarne stetsony na łysiejącej głowie sędziego. - Drań - burknęła cicho. Zastanawiała się, kiedy zadzwoni do niej Ross McCallum. A on był jak wąż z ostrymi zębami i zwiniętym cielskiem, gotowy w każdej chwili przypuścić atak. Ale go potrzebowała. To on stanowił klucz do zagadki śmierci Estevana. Była tego pewna. Jeżeli Ross wkrótce nie zadzwoni, będzie musiała wepchnąć swój Sprawdź Wszystkiego - powtórzyła nieustepliwie. – Choc by nie wiem ile miało mnie to kosztowac. Chce wiedziec wszystko. Wszystko, co było dobre, i wszystko, co było złe. - Mo¿e ci sie to nie spodobac. - Nie ma nic gorszego od domysłów, spekulacji i strachu. Najgorsza prawda jest lepsza od niewiedzy. - Chwyciła go za łokiec, zaciskajac kurczowo palce na skórze jego kurtki. - Powiedz mi prawde, Nick. Jaka by nie była. - Wszystko, tak? - spytał i Marla zauwa¿yła w jego twarzy jakas zmiane. Zaciety upór ustapił miejsca czemus du¿o bardziej niebezpiecznemu. Powietrze wokół nich stało sie geste i cie¿kie, naładowane elektrycznoscia. Nick opuscił wzrok i spojrzał na jej usta i ni¿ej, na zagłebienie u nasady jej szyi,