siły - szepneła. Otworzyła szuflade i zobaczyła rewolwer. Niedu¿y, srebrny rewolwer. Serce staneło jej w piersi. Dotkneła palcami chłodnego metalu i przeszył ja lodowaty dreszcz. Po co Aleksowi bron? By bronic siebie i swoja rodzine - rodzine, która tak rzadko widuje? A mo¿e, by kogos zabic? Zaschło jej w gardle. Podniosła rewolwer, otworzyła komore i zobaczyła kule. Był naładowany. Wydawał jej sie nieporeczny. Cie¿ki. Zabezpieczyła go i ju¿ miała odło¿yc do szuflady, ¿eby Alex nie zorientował sie, ¿e grzebała w jego rzeczach, kiedy nagle zmieniła zdanie. Bron mo¿e jej sie przydac. Ponadto zabierajac stad bron, bedzie miała pewnosc, ¿e Alex nie zrobi z niej u¿ytku. O Bo¿e, dlaczego nie mo¿e mu zaufac, czuła, ¿e nie mo¿e. Kim własciwie jest ten człowiek, skryty, tajemniczy, 394 zamykajacy wszystkie drzwi na klucz i trzymajacy rewolwer w szufladzie biurka. Kim jest ten człowiek, jej ma¿? Spojrzała na slubna obraczke, która nosiła na rece, i zacisneła palce na rewolwerze. I kim jest ona sama - ona, która pamieta narodziny dziecka, choc wczesniej poddała sie sterylizacji? http://www.abc-budownictwa.net.pl gościem. No cóż, teraz stare reguły nie obowiązywały. Sędzia Red Cole siedział za biurkiem, trzymając na nim nogę w bucie; odchylał się na krześle do tyłu, rozmawiając z kimś przez telefon. - ...Nie obchodzi mnie, co musisz zrobić, po prostu sprzedaj resztę jednorocznych albo... - Podniósł głowę i zauważył przypatrującą mu się Shelby. - Posłuchaj, oddzwonię do ciebie. - Odłożył słuchawkę i zachęcił gestem ręki, żeby usiadła na jednym z miękkich, obitych skórą krzeseł po drugiej stronie biurka. - Usiądź. - Założył ręce na wydatnym brzuchu. - Co cię gryzie? - Zdaję sobie sprawę, że to przypomina walenie głową w mur, ale chciałam dać ci jeszcze jedną szansę, żebyś ze mną szczerze porozmawiał. Byłoby o wiele łatwiej, gdybyś powiedział mi wszystko, co wiesz o Elizabeth. - Już to zrobiłem. - No, to gdzie jest doktor Pritchart? - Na emeryturze. Ostatni raz słyszałem, że przebywa we Florida Keys. Łowi ryby i szuka miejsca, żeby osiąść na 54
le¿aca na zimnym szpitalnym łó¿ku, podłaczona do monitorów i kroplówki, nieswiadoma tego, co dzieje sie wokół... cieniem kobiety, która wslizgiwała sie pod zmieta kołdre w przytulnym domku w Mendicino i całowała go ze smiechem w czubek nosa, a potem puszczała do niego oko i zsuwała sie ni¿ej... - Co sie stało? - spytał, sciskajac porecz. - Na litosc Sprawdź Kobieta w lustrze była niespokojna. Wysoka i szczupła, tuliła do siebie dziecko, jakby sie bała, ¿e ono zaraz rozpłynie sie w powietrzu. Marli wydała sie dziwnie obca. Na jej skórze nie było ju¿ sinców ani widocznych szwów. Krótkie, ciemne loki okalały blada twarz o lekko wystajacych kosciach policzkowych, nieufnych zielonych oczach, szerokich, ładnie zarysowanych brwiach i prostym nosie, na którym widniało kilka piegów. Pełne, zmysłowe usta dr¿ały troche. Przygryzła dolna warge białymi, prostymi zebami. Marla Cahill? Kylie Paris? Kto? 425