Jennifer zawsze wie, gdzie jest, możliwe, że go codziennie śledzi. Upewni się, że z tymi

zadzwonili do mnie. Bentz był urażony. – Widziałeś coś ciekawego? – Ani śladu kobiety w czerwonej sukience w ciągu dwóch godzin przed i po. Ani śladu kobiety odpowiadającej rysopisowi Jennifer, ale wszyscy inni sana miejscu. Starszy facet z cygarem, całujące się dzieciaki, biegacz; zatrzymał się i wpatrywał się w kraniec molo mniej więcej w tym samym czasie, gdy biegłeś. Co, oczywiście, samo w sobie o niczym nie świadczy. Nie myślałem o tym, póki dzisiaj nie wspomniałeś o kolejnym biegaczu. – Może to zbieg okoliczności. – Może, ale i tak coś się dzieje. – Delikatnie mówiąc. – Dobra. Dzieje się coś dużego. I nie wierzę w zbieg okoliczności. – Ja też nie. – Więc wszystko się sprowadza do twojej pierwszej żony. – Hayes pocierał szczękę i wydymał usta. – Dlaczego akurat teraz? Dlaczego ktoś czekał dwanaście lat, żeby się zemścić? – Sam nie wiem. – Bentz zwolnił na światłach. – Muszę mieć wszystko, co masz. Wszystko. – Nie ma sprawy. – A ty musisz zwolnić. http://www.airportservices.com.pl/media/ gdyby stracił Maren, a gdyby ktoś celowo odebrał jej życie... Poczuł smak żółci w ustach i ponownie skupił się na tym, co miał przed sobą. Zrobiono już zdjęcia, zmierzono temperaturę zwłok; można było zabrać ciała. Poruszyć je. A Jonas wiedział, miał lodowatą pewność, co znajdą, gdy przewrócą je na plecy. O Matko Boska. – Coś ci to przypomina? – zapytał niski głos. Odwrócił się i zobaczył detektywa Andrew Bledsoe. Wyprostował się, skinął głową. – Bliźniaczki Caldwell. – Czy to nie zbieg okoliczności, że nasz przyjaciel Bentz akurat wrócił do Los Angeles? – Nie wiadomo, jakim cudem Bledsoe zdobył się na krzywy uśmieszek, jakby bliźniaczki zawsze były tylko zwłokami, kolejną zagadką do rozwiązania. Martinez zmarszczyła brwi, zacisnęła usta. Spojrzała na Bledsoe z gniewem w ciemnych oczach.

mu czas na zaleczenie ran, nie tylko fizycznych, ale i psychicznych. Ale, do cholery, co ma z tym wspólnego Jennifer Nichols Bentz? Musiała zasnąć, bo otworzywszy oczy, ze zdumieniem ujrzała słońce wschodzące nad horyzontem. Na niebie ścieliły się pasy różu i fioletu i nagle poczuła, że nie wytrzyma na kanapie ani chwili dłużej. Bolała ją głowa – postanowiła, że zaparzy kawę. Bez kofeiny, napomniała się, idąc od łazienki. Otworzyła kosz na śmieci pod umywalką. Sprawdź porzucił kogoś w potrzebie, żeby jakaś jego cząstka czy marzenia zostały tam, w słonecznej Kalifornii. Chciała albo jego całego, albo nic. Nie zadowoli się resztkami po byłej żonie. Po Jennifer. – Niech cię szlag – szepnęła do pustego pokoju. Jakim cudem jego eks wkradła się do ich życia? Przewróciła się na bok i patrzyła w okno, w atramentową noc Luizjany. Bentz musi to dokończyć. Pokonać ducha Jennifer. Zanim ktoś jeszcze zginie. Zanim O1ivia utraci go na zawsze. Rozdział 25 Powiedziałem już wszystko policji w Torrance – mruknął Bentz. Odwoził Hayesa do Parker Center, gdzie ten zostawił swój wóz. Dochodziła trzecia nad ranem. Bentz, zmęczony jak diabli, jechał Sepulveda, skręcił w