czego?

Quincy pokiwał głową. – Podejrzewam, że związek pana Avalona z córką nie był zdrowy. – Kazirodztwo? – Rainie spojrzała na Quincy’ego z niedowierzaniem. – Jezu, agespie, jak możesz spokojnie sypiać, mając takie skojarzenia? – Nie jestem pewien – Quincy nie zareagował na zaczepkę – ale widzę tu wszystkie klasyczne oznaki. Dominujący ojciec mieszka samotnie z córką przez pierwsze trzynaście lat jej życia. Pozornie wydaje się najbardziej oddanym z rodziców. Jestem pewien, że gdyby popytać wśród sąsiadów i nauczycieli, wielu opowiedziałoby, jak blisko pan Avalon był ze swoją córką. Jak bardzo angażował się w jej życie. Ale w końcu przychodzi okres dojrzewania i koniec zabawy. Gdyby ciągnąć to dalej, mogłoby się skończyć ciążą. A poza tym dziewczynka nabiera kobiecych kształtów, co wielu mężczyzn tego typu już nie interesuje. Więc pan Avalon postanawia wziąć sobie żonę, jakąś pasywną kobiecinę, żeby zamydlić ludziom oczy. Jednak uparcie trzyma się wspomnień o tym, co minęło. I zazdrośnie ich strzeże. – Czy Avalon ma dostęp do komputera? – zapytała Rainie. – W swoim biurze – odparł Luke. – A gdyby Avalon rzeczywiście miał stosunki z własną córką, czy przeszkadzałby mu jej związek z Vander Zandenem? – Przeszkadzałby mu jej związek z każdym mężczyzną. W pojęciu Avalona Melissa wciąż należy do niego. http://www.amatorzyna.pl nieforemny tłumok. Głucho porykujące i szarpiące się zawiniątko zostało uniesione w powietrze, przerzucone przez bark, szeroki jak koński grzbiet, i Polina poczuła, że napastnik gdzieś ją niesie. Kołysząc się w takt długich, miarowych kroków, z początku jeszcze próbowała się wyrywać, wydawać krzyki protestu, ale w ciasnym juku za bardzo szarpać się nie było można, a i szanse, by ktoś mógł usłyszeć jęki, zagłuszone kneblem i grubym, workowatym materiałem, były raczej niewielkie. Wkrótce zrobiło jej się źle: od napływu krwi do zwieszonej głowy, od przyprawiającego o mdłości kołysania, a najbardziej – od przeklętej rogoży, niedającej porządnie odetchnąć i na wskroś przesyconej kurzem. Porwana dama usiłowała kichnąć, ale nie mogła – spróbujcie sami, z kneblem w ustach! Najgorsze było, że porywacz miał, zdaje się, zamiar zaciągnąć swoją zdobycz w jakieś nieziemskie dale, na sam kraj świata. Szedł i szedł, ani razu nie odsapnąwszy, i nie było końca

zrozumiała i głową kiwnęła, i w rękę mnie pocałowałaś. Może to nie przysięga, ty żmijo wiarołomna? – Żmija, po prostu żmija – zgodziła się pani Polina. – W strój niedozwolony się przebrałaś, godność zakonną pohańbiłaś. O, szyja goła, tfu, wstręt patrzeć. Pani Lisicyna pospiesznie osłoniła szyję chustką, ale spróbowała ten punkt aktu Sprawdź – To może być kot lub pies. – Mój syn nigdy nie robił krzywdy zwierzętom – zaoponowała natychmiast Sandy. – Zresztą Becky by mu na to nie pozwoliła, a on jest bardzo opiekuńczy wobec siostry. – To dobrze, że Danny nie posuwa się do takich skrajności. Ale i tak przejawia pewne cechy, typowe u dzieci skłonnych do przemocy. Dla jego dobra musimy się tym zająć. Sandy zawahała się. – Ale jak? – Zacznijmy od tłumionej złości. Danny musi się nauczyć rozładowywać ją stopniowo i konstruktywnie, nie pozwalać, żeby gromadziła się w nim na niebezpieczną skalę. Większość ekspertów polecałaby na początek codzienne ćwiczenia fizyczne. – Nie jest wysportowany. – Więc może rodzinne spacery, pani O’Grady? Albo coś ze sztuki walki? Niektórzy to lubią.