przytaknął. Tak, jego przyjaciel z pewnością wyglądał na księżniczkę. – No, to muszę

tego nie robiłem. Zawsze będę ci wdzięczny za to, że pozwoliłaś sobie pomóc i obdarzyłaś mnie zaufaniem na tyle, bym mógł się o ciebie zatroszczyć. Dzięki temu znów mogę zacząć dobrze myśleć o sobie. W każdym razie miałem szczery zamiar zwierzyć ci się ze wszystkiego, gdy tylko skończymy z Kurkowem. Nie chciałem niszczyć twojej wiary we mnie, bo tylko bym cię przeraził i zniweczył przeświadczenie, że będę mógł cię ocalić. Poza tym bałem się, że cię utracę. Becky miała ochotę się rozpłakać, ale tylko spojrzała na Ale - ca, a potem spuściła głowę i skrzyżowała ręce na piersi. Usiłowała coś powiedzieć, oszołomiona, zbolała i przejęta. Przymknęła oczy, pragnąc się opanować. W końcu to ona nalegała, żeby jej wszystko wyznał. Skoro zaś zrobił to z dobrej woli, może jej już nigdy więcej nie zaufać, jeśli go teraz zrani. - Nie musisz za mnie wychodzić, jeżeli tego nie chcesz - powiedział z przygnębieniem. - Potrafię to zrozumieć. A zatem dał jej szansę. Mogła się wycofać. Byłaby szalona, ryzykując związek z kimś jego pokroju. Postanowiła jednak być głucha na głos rozsądku. Źródłem czynów Aleca było poczucie pustki, a nie cynizm. I tylko ona mogła tę pustkę zapełnić. Nie, nie zrani go teraz, bo byłoby to czymś jeszcze gorszym niż wszystkie jego postępki. Nachyliła się więc, zamknęła oczy i go pocałowała. Czując, jak nierówno oddycha, całowała go nadal, raz po razie, coraz mocniej utwierdzając się w swoim postanowieniu, żeby http://www.amatorzyna.pl/media/ - Co za pech. - Proszę mi wybaczyć, wasza wysokość. Nie chciałem pana zasmucać tą historią. Przepraszam gorąco za to, że wtargnęła do pańskiego domu i obelżywie zachowała się wobec służby. - Ależ to nie było nic strasznego. Lękam się tylko, by nie zrobiła sobie czegoś złego. - Byłbym też wdzięczny - dodał Kurkow - gdyby mógł pan przemilczeć tę kwestię. - Oczywiście. Jeśli istotnie ta młoda dama ma słaby umysł, potrzeba jej pomocy, a nie bezmyślnych kpin. Mam nadzieję, że pańscy ludzie nie obejdą się z nią zbyt brutalnie - dodał, wyglądając przez okno. - Taka młoda! - Nakazałem im puszczać mimo uszu wyzwiska i ograniczyć przemoc do minimum. Westland przyjął jego słowa z satysfakcją. Michaił chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz przerwał im nagle czyjś głos: - Papo, papo, muszę cię o coś spytać! Lady Parthenia Westland wbiegła do salonu,

Bella postanowiła nie jechać z Edwardem do Hawru. Najpierw wmówiła samej sobie, że zyska więcej, zostając w pałacu i uzupełniając niezbędne informacje. Potem sięgnęła po mało oryginalną, lecz często skuteczną wymówkę, jaką był ból głowy. Niestety, jej sprytny plan się nie powiódł. Rano dyplomatycznie odczekała, aż po skończonym śniadaniu Jasper opuścił słoneczną jadalnię, i dopiero wtedy poskarżyła się na złe samopoczucie. I to był błąd. - Nic dziwnego, że źle się czujesz. - Alice spojrzała na nią z troską.- Odkąd przyjechałaś, bez przerwy trzymam cię zamkniętą w czterech ścianach. - Bez przesady. Ten pałac ma rozmiary małego miasteczka. - Wszystko jedno, mury to mury, nieważne, małe czy duże. Dlatego uważam, że przejażdżka wzdłuż wybrzeża dobrze ci zrobi. Przerwały rozmowę, gdy do pokoju weszła młoda opiekunka, która miała zabrać Marissę na spacer. Alice niechętnie rozstawała się z córeczką, ale nie miała wyjścia, bo za godzinę musiała spotkać się w teatrze z kimś bardzo ważnym. - Tak bardzo ją kocham - mówiła, patrząc na dziewczynkę z czułością. - Wiem, że to głupie, ale kiedy jej przy mnie nie ma, zaraz zaczynam myśleć o wszystkich nieszczęściach, które mogą ją spotkać. Sprawdź jaw? - Dobrze, że mamy przynajmniej dziewczynę. Może być naszą ostatnią deską ratunku. Oczywiście, będziemy też wkrótce mieli Aleca Knighta i Evę Campion. Możemy zabijać ich po kolei, jeśli Nieludow lub ktokolwiek inny spróbuje nas ująć. - Wasza wysokość zaręczył, że wyda nam nikczemnika, który zabił dwóch naszych towarzyszy, jeśli tylko zdołamy go dopaść - przypomniał mu Siergiej. - Jak śmiesz się odzywać nieproszony? Ja tu rozkazuję, a wy macie mnie słuchać! - Nasi bracia muszą zostać pomszczeni! Michaił westchnął. Bunt Kozaków był ostatnią rzeczą, jakiej by sobie w tej chwili życzył. Bez ich lojalności czekała go niechybna zguba. - W porządku. Kiedy lady Campion przyjedzie tu z Knightem, możecie go zabić. Ale nie spieszcie się, niech ten zuchwały bękart błaga o życie. - Dziękujemy wasza wysokość! - Zostań tutaj i pilnuj dziewczyny - rozkazał Michaił, zabierając się do odejścia. - Nie