15

- Panie poruczniku, rękawiczki i ochraniacze na buty. - Policjant, który przyjechał z Seanem, podał mu je, starając się nie patrzeć w stronę drzwi. - Ja nie miałem ochraniaczy - wymamrotał George Mendez. - Ja... zostawiłem dodatkowe ślady. - W porządku, sierżancie. Czyli mówicie, że dzieciak żyje? - Tak. Właśnie robią mu transfuzję. - Może się z tego wyliże. - Może... - rzekł bez przekonania George. Sean ostrożnie wszedł do izolatki. Jego ludzie zginęli, niemal leżąc jeden na drugim, obaj trzymali w zaciśniętych palcach skalpele, mieli poderżnięte gardła, tylko że Santini został cięty raz - z ogromną siłą, gdyż głowa trzymała się tylko na kości - zaś szyja Clarka została straszliwie poharatana wieloma płytszymi cięciami. Sean nie wątpił, że miały one ukryć ślady po ugryzieniu. Już miał się podnieść, gdy zauważył coś jeszcze. Wolna ręka Clarka leżała bezwładnie z rozcapierzonymi palcami, obok niej coś zostało wypisane krwią na podłodze. Jedno słowo. Imię. RS 225 http://www.apispower.pl/media/ krainie, gdzie nie mógłby nurkować i wygrzewać się w słońcu na piasku. - Masz kawę, Kelsey? - zapytał, zdążając prosto do kuchni. - Tak, mam kawę - odpowiedziała, patrząc znacząco na Larry'ego. - Ale jest druga w nocy, nie będziesz mógł zasnąć. - Nigdy mi się to nie zdarza - zapewnił ją Nate, który przeszukiwał już szafki. Poszła za nim. - Jeśli chcesz kawę, zrobię bezkofeinową. Dzięki temu Larry i ja też się napijemy. - Nie skończyła jeszcze trzydziestki, a już zrzędzi

Kelsey myślała na głos. Obecność Cindy jej nie przeszkadzała, gdy jednak napotkała spojrzenie Dane'a, znów na chwilę wytrąciło ją to z równowagi. W jakiś sposób stał się jej nieprzyjazny. Od długiego już czasu nie układało się pomiędzy nimi za dobrze. Dane nie oczekiwał uścisków i pocałunków, Sprawdź rozwiewać. Po chwili wróciła, tym razem Jessica pędziła na koniu, ścigana przez prześladowców, ale robiła już niebezpieczniejsze rzeczy... - Giń! - wrzasnął ktoś za jej plecami. Usiadła gwałtownie na łóżku i rozejrzała się dookoła, drżąc na całym ciele, nasłuchując, ale w domu panowała zupełna cisza. Nie miała pojęcia, co sprowadziło te koszmarne sny, tak przerażająco realne. Nadal zaniepokojona, wstała i wyszła na balkon, znowu długo nasłuchując. Nad nią wisiało czerwone niebo, lecz nic się nie działo, chociaż cały czas Jessice zdawało się, że wyczuwa czyjąś obecność. Wreszcie wróciła do łóżka i leżała bezsennie przez długi czas, obwiniając za wszystko swojego nowego lokatora, który podczas gry tak barwnie opowiadał o różnych wydarzeniach historycznych, jakby był ich