wszystko, czego może potrzebować.

Rodzina i sąsiedzi szukali dzieciaka sami przez dwie godziny, zanim zawiadomili gliniarzy. Ci od razu poprosili nas o pomoc. Mobilizuję ludzi. Większość załogi z biura już jedzie na miejsce. - Spotkamy się pod domem chłopca - powiedziała Milla i się rozłączyła. Zmieniła pas ruchu i dodała gazu, aby zdążyć przejechać skrzyżowanie na zielonym świetle. Skręciła w prawo, potem jeszcze raz: musiała zawrócić. - Gdzie cię wysadzić? - spytała Diaza. - Co się dzieje? - Zaginął czteroletni chłopiec, w pobliżu Gór Franklina. Temperatura utrzymywała się na poziomie powyżej trzydziestu pięciu stopni. Taki upał mógł być zabójczy dla dzieciaka, chyba że znalazł schronienie przed słońcem. Z drugiej strony, jeśli znalazł takie schronienie, to będzie jeszcze trudniej go odszukać. - Pojadę z tobą - powiedział Diaz. - Znam teren. Tego się nie spodziewała. Sam pakował się w miejsce, gdzie będą tłumy ludzi. Zawsze myślała, że ten facet za wszelką cenę stara się być niezauważony. - Jak masz na imię? - spytała. - Jeśli chcesz pozostać incognito, to nie mogę mówić do ciebie „Diaz". http://www.apteka-viola.pl/media/ temat; patrzył na zabarwione purpurą chmury wychylające się zza horyzontu na zachodzie. an43 146 - To dobrze. Może upał zelżeje. Gorąco było zabójcze dla starszych ludzi, a wszystkich pozostałych doprowadzało do szału. W El Paso latem zawsze było potwornie gorąco, ale nigdy aż tak. - Może - mruknął. -Wysadź mnie tutaj. - Tutaj? - przejeżdżali właśnie przez zakorkowane skrzyżowanie. - Tak. Nadepnęła hamulec i jednocześnie wrzuciła prawy

przyszłoby na myśl sprawdzanie nazwiska lekarza położnika zaginionych dzieci? Susanna nie miała z nimi kontaktu od momentu wypisu z kliniki. Nigdy nie padło na nią żadne, najmniejsze nawet podejrzenie. - Sprzedała Justina - ciągnął Rip. - Dostała za niego kupę kasy. Przykro mi, Millo, nie wiem, dokąd go wysłali. Przeryłem wszystkie Sprawdź - O rany... - przełknęła ślinę Olivia. - No i co? Strzelali do ciebie? - Nie. Nie dowiedzieli się, że tam jestem. Zaskoczył mnie i uziemił zupełnie inny facet. - O rany... - powtórzyła Olivia. - Zrobił ci coś? Byłaś już u lekarza? - Nie i nie. - Hm, nie łapię - powiedziała Joann. - Skoro ten gość cię nakrył, to czemu nie powiedział pozostałym? - Nie byli razem. On też ich obserwował. - Cóż, to zmienia postać rzeczy - mruknął ktoś cicho. - Wiesz, kto to mógł być? - spytała Debra. - Nie mam pojęcia. Nawet mu się porządnie nie przyjrzałam. Ale