Zobacz, zaraz zawołamy kogoś, żeby tu posprzątał, a sarni pójdziemy

Lysander otrzymał wiadomość od Thorhilla dopiero w połowie następnego tygodnia, a zawartość listu kompletnie zburzyła jego spokój. Pan Thorhill szczegółowo omówił przygotowania do wizyty panów Cromera i Bamstaple’a, a na koniec dopisał: Może pana zainteresuje, że panna Hastings-Whinborough ma na imię Clemency. Moim zdaniem to imię dość niezwykłe, chociaż urocze. Clemency pozostawała nieświadoma burzy, jaka już niedługo miała się nad nią rozpętać. Zdecydowała, że zielnik Arabelli i Diany nadaje się do oficjalnej prezentacji. Spędziła wraz z dziewczętami kilka pracowitych poranków, grupując liście i rysunki Arabelli z jednej strony oraz notatki Diany z drugiej. Clemency napisała krótkie wprowadzenie, w któ¬rym zachwalała pracowitość i zdolności swoich uczennic. Większą część środowego popołudnia poświęciły ostatecz¬nym poprawkom, a wieczorem przed kolacją Arabella zaniosła skończone dzieło do salonu i pokazała ciotce. Zielnik przechodził z rąk do rąk, wzbudzając entuzjazm i szczery podziw. Naturalnie lady Fabian interesował głównie wkład pracy Diany, a Giles uznał, że na szczególne uznanie zasługuje wykaligrafowany pięknie wstęp. Lady Helena, nie mając pojęcia o ukrytych talentach Arabelli, była tym faktem wielce zaskoczona. - Czy to naprawdę twoje malunki, Arabello? - Tak, ciociu. - I wszystko to twoje własne dzieła? - Oczywiście - odparła dziewczyna z niecierpliwością i spojrzała na Clemency. - Tak jest w istocie, milady. Arabella przejawia w tyra kierunku prawdziwy talent. - Jestem zdumiona - przyznała lady Helena i pierwszy raz nie zwróciła uwagi na Muffin, która obgryzała jej szal. - Lysandrze, popatrz na zdumiewające efekty pracy swojej siostry. No i naturalnie Diany. Lysander przejrzał dokładnie album, przeczytał wprowa¬dzenie (obrzucając przenikliwym spojrzeniem Clemency) i pokręcił z podziwem głową. - Muszę pochwalić obie panny, musiałyście się ogromnie napracować - rzekł z uśmiechem. - Panna Stoneham pomogła nam to wszystko rozplanować i zrobiła ramki - wyjaśniła Diana, zdecydowana podkreślić zasługi Clemency. - Widzę, że nieoceniona panna Stoneham napisała również doskonałe wprowadzenie - dodał markiz. Powiedział to dziwnie znaczącym tonem i Clemency wyczuła w jego głosie ukryte ostrzeżenie, coś, czego należy się obawiać. Jakby wiedział, że nie jest panną Stoneham. Co za bzdury, skąd mógłby się dowiedzieć? Lysander, który wcześniej studiował pognieciony list Clemency z Russell Square, znalazł właśnie brakujący kawałek układanki. Teraz jednak nie zdradził się z tym ani słowem, a po kilku minutach Timson ogłosił, że podano kolację. Dopiero następnego popołudnia markiz wezwał do siebie Clemency. Przygotowywała właśnie lekcję francuskiego, gdy wszedł Timson. - Jego lordowska mość pragnie zamienić z panienką kilka słów w gabinecie. Oczywiście, gdy będzie pani wolna. http://www.audi-a5.com.pl/media/ - Chodź, pójdziemy poszukać eleganckich skarpetek, a twoja siostra w tym czasie spokojnie zadecyduje, którą sukienkę włoży w piątek. Przeszły do innej części butiku, Lizzie wzięła do ręki obydwie sukienki i przyglądała się im w trzyczęściowym lustrze. - Może przymierzysz je ponownie? - zaproponowała Willow z uśmiechem. - Nie potrzebuję. Wiem, jak wyglądają. Willow z trudem się powstrzymała, by nie powiedzieć czegoś złośliwego. Oparła się o ladę. Wciąż nie mogła uwierzyć, że przybrany syn pani Caird przyjechał do Tradition. Gdy gosposia i najlepszy przyjaciel Chada weszli do środka, oparła się o samochód, nie kryjąc przerażenia. Musiała dołożyć wszelkich

- Opiekuje się dziewczętami - odparł krótko markiz. W tej samej chwili Arabella wydała z siebie okrzyk zupełnie niestosowny dla damy, po którym nastąpiła łagodna nagana ze strony Clemency. - Jestem pewna, że bardzo się stara. - Oriana ścięła Parasolką pokrzywę. Markiz nie odpowiedział. - To oczywiste, że biedaczka jest przyzwyczajona do większych wygód - ciągnęła. - Co masz na myśli? - zdumiał się Lysander. Sprawdź odgadnąć tylko jednego hasła! Scott podszedł do stołu i stanął za jej plecami. - Może ja spojrzę... - Niedbale położył rękę na jej plecach. Willow wstrzymała oddech. Czuła na skórze jego ciepły i delikatny dotyk. - Ach, wiem już, w czym tkwi problem! - zawołał po chwili. - To krzyżówka z „New York Timesa", więc obowiązuje w niej ortografia języka amerykańskiego, a nie brytyjskiego. Biorąc to pod uwagę, należy zmienić końcówkę, a tym samym ostatnie hasło to... - Pożądanie! - wykrzyknęła. R S - Dokładnie - przytaknął cicho. - To właśnie pożądanie.