innego, ale przechwala się na prawo i lewo. A teraz jego kumpel z celi wyszedł i robi dalej to,

Upłynęło pięć minut, zanim wymusiła na nim obietnicę, że będą w kontakcie, i rozłączyła się, żeby odebrać inny telefon. Załatwił się, wziął prysznic, włożył ubranie. Postanowił, że śniadanie zje na mieście. Kafejki na Colorado Avenue to dobry punkt startowy. Potem zajmie się szukaniem kobiet z listy. Najpierw – Shany McIntyre. Wczorajsze surfowanie po sieci zdradziło, że zmieniała nazwisko kilkakrotnie. Z domu Wynn, po raz pierwszy wyszła za mąż za George’a Philpota. Po rozwodzie był kolejny ślub i nowy maż – Hamilton Flavel, a teraz była panią Lelandową McIntyre. Bentz znał ten typ seryjnej żony. Wczoraj zdobył numer i zadzwonił, ale powitał go jej wyniosły głos na sekretarce automatycznej: – Tu Leland i Shana. Niestety, nie ma nas w domu. Zostaw wiadomość. Oddzwonimy... Kiedyś. Nieźle, pomyślał i odłożył słuchawkę, nie podając nazwiska czy numeru telefonu. Shana zobaczy jedynie, że ktoś dzwonił z zastrzeżonego numeru, a chciał ją zaskoczyć. Lepiej, żeby nie miała czasu na budowanie własnej wersji czy unikanie go. Wyszedł, gdy słońce zalewało ulicę żarem. W samochodzie było gorąco, karoseria gromadziła ciepło szybciej niż bateria słoneczna na Saharze. Wyjechał z parkingu, skierował się w stronę Santa Monica i Colorado Avenue, którą to ulicę rozpoznał na zdjęciu z Jennifer. Sprawdził to już w sieci; mapka pokazała trzy lokale na odcinku dwunastu przecznic. Zobaczył ten lokal po dwudziestu minutach – kafejka na rogu, zupełnie jak na zdjęciu. Local Buzz, jak głosił szyld. Przed drzwiami stały dwa kontenery z gazetami, przy oknie http://www.autokup.pl – Kto? – Jego głos zmienił się, stwardniał. – Nie wiem. – Ta sama kobieta, co poprzednio? – Chyba tak. Numer zastrzeżony, nie przedstawiła się. – Do cholery. Liwie, nie możesz tam zostać, nie sama. – To mój dom. Zresztą, Hairy S... – Jest bezużyteczny, już to przerabialiśmy. Wracam do domu, dzisiaj albo jutro. Wobec tego, co się tu dzieje, tylu morderstw, nie chcę, żebyś była sama. – To wszystko dzieje się w Kalifornii, czyli ile – dwa i pół tysiąca kilometrów ode mnie? Ten, kto morduje w Los Angeles, nic mi nie zrobi. – To tylko jeden lot. – Jesteś w Los Angeles. Ona nie wyjedzie. – Hm. – Zawahał się, jakby w myśli analizował jej słowa.

Metodycznie przeszukiwał teren, pas drzew, krzewów i trawy między cmentarzem a autostradą. W akcie rozpaczy zajrzał za płot. Nic. Nikogo tu nie było, stwierdził. Tylko ty i twoja paranoja. I twory twojej wyobraźni. Rozejrzał się po raz ostatni. Nic. – Cholera. – Ponownie przelazł przez płot, nadal nie zwracając uwagi na ból w chorej Sprawdź – Że pakuje się w kłopoty. On, czyli ty, jak się domyślam, bo mówiła o tobie per RJ. I powiedziała, że doszło do kolejnego morderstwa. Myślałam, że chodzi o Shanę. – Raczej nie. Pewnie chciała się pochwalić zabiciem Lorraine. Cholera, nie rozumiem, o co jej chodzi. – Ani nikt inny, ale zrozumiesz. Kiedy chwytasz trop, nie odpuszczasz. – O której zadzwoniła? – Po północy, mniej więcej za kwadrans pierwsza. Siedziałam do późna, oglądałam film. – Wystukała kilka klawiszy na telefonie, sprawdziła coś na wyświetlaczu i ponownie podniosła słuchawkę do ucha. – Tak, dwunasta pięćdziesiąt dwie. Rano zadzwonię do operatora telefonicznego, może uda mi się ustalić, skąd dzwoniła, choć to numer zastrzeżony. – Dobry pomysł, ale i tak uważam, że powinnaś się stamtąd wynieść. – Jest środek nocy. Sprawdziłam drzwi i okna. A morderca grasuje w Kalifornii. Masz inne problemy na głowie.