- No więc?

Wciągnął głęboko powietrze. - Wracajmy. Rano muszę wcześnie wstać. Przyjeżdżają bracia, pomogą mi pędzić bydło. Kiwnęła głową i odsunęła się o krok. Chwycił ją za rękę, zanim zdążyła odejść. - Maggie? Odwróciła ku niemu głowę. - Tak? 89 - Ja... - Chciał jej powiedzieć, ile dla niego znaczy, jak jest jej wdzięczny, że go wysłuchała. Rzadko cofał się myślami w przeszłość, jeszcze rzadziej z kimkolwiek dzielił się wspomnieniami. - Dziękuję - wykrztusił i uścisnął jej dłoń. To wszystko, na co mógł się zdobyć. Maggie leżała w łóżku z szeroko otwartymi oczami, patrzyła na srebrzący się w blasku księżyca sufit i wiedziała, że nie uśnie. Kim jest ten człowiek? Powtarzała to pytanie w nieskończoność i nie była w stanie odpowiedzieć sobie na http://www.beton-dekoracyjny.edu.pl/media/ ma pieniędzy i nie wie, dokąd jechać. Obie karty - kredytową i płatniczą - kontrolował Tony i na pewno by je zablokował. Nawet gdyby zdecydowała się na ostateczność i wyjęła całą gotówkę, na jak długo by jej starczyło? Mimo wszystko zatrzymała fiestę na poboczu drogi i zaczęła przeszukiwać torebkę. - Mamusiu? - odezwał się senny głosik z tyłu. - Wszystko w porządku, dziecinko. Śpij sobie. Karty zostały w domu. Nici z pieniędzy, nici z autostrady. Do domu. Zaczęła fantazjować. Na temat ucieczki, miejsc, w których mogłaby się ukryć z Iriną, dalekich miejsc,

Mdłości i wewnętrzne spustoszenie napadły na mnie z potrójną siłą. Straciwszy siły, obsesyjnie złapałam się skraju ołtarza, żeby nie przewrócić się na plecy. W świątyni raptownie, zrobiło się ciemniej, Lereena zaczęła zlewać mi się z kamiennym stworem. - Nie wyszło? - nieświadomie wyszeptałam, chociaż wszystko było jasne. Rolar, spuścił oczy, milczał, jakby on za to wszystko odpowiadał. - Jak widzisz. -- Lereena oderwała się od oglądania paznokci i minęła ołtarz, miarowo stukając obcasami. Jakby wbijała gwoździe w pokrywę trumny. - Jesteście cholernie zdezorganizowani,- wyrwało mi się. Narzeczona, żeby ją! Zero zmartwienia, tylko lekka złość, że po śmierci Lena będzie musiała zmienić plany! Władczyni zatrzymała się i odpowiedziała mi prostym beznamiętnym spojrzeniem. - Od początku nie miałam żadnych nadziei. Wątpię, żeby Arr`akktur wrócił, nawet gdybyś odpowiedziała poprawnie. On zawsze był wilkiem samotnikiem. - Mówię, że odpowiedziałam! Sprawdź miała jakieś przeczucie. - Nie sądzę. Ale tak czy inaczej Irinie miło będzie dowiedzieć się kiedyś, jak bardzo mama ją kochała. - Jeśli ją zapamięta. - Był to jeden z licznych koszmarów, które zaczęły nawiedzać Sandrę. - Ile pani zapamiętała z tak wczesnego dzieciństwa? - Nie wiem dokładnie, ale coś tam pamiętam. - Bo ja prawie nic. - Ale przecież - zauważyła Karen - na pewno będzie pani podtrzymywać w niej pamięć o matce? Tak samo jej tata... - Tak - odparła słabo Sandra. - Ale nie zawsze się to