kafelki i potrzasneła głowa, usiłujac przywołac te nieuchwytna,

nie jest zachwycona. Jej śliczna buzia nagle się zachmurzyła, a ludzie przebywający w sklepie po cichu składali jej wyrazy współczucia. Katrina podeszła do lady, żeby zapłacić za kilka czasopism; nie zamierzała teraz ich przeglądać, bo rozmowy ucichły. Tak, będzie musiała wrócić do tego beznadziejnego miasteczka i przeprowadzić wywiady z kilkoma osobami. I to nie tylko z racji wykonywanego zawodu, o nie. Chodziło o coś więcej niż tylko to, że była tutaj na zlecenie magazynu „Lone Star”. Miała do załatwienia własny interes. Sprawę natury osobistej. Rozdział 6 A niech cię, Nevada Smith. - Shelby wygramoliła się z łóżka i sieknęła. Poczuła, że ból rozsadza jej głowę. Przewracała się z boku na bok całą noc, a w jej myślach przewijały się obrazy Nevady, ojca i dziecka, które oddała dawno temu. Prześladowały ją też inne, straszne wspomnienia, które przez tyle lat starała się wymazać. Była bardzo spięta, bolały ją usztywnione mięśnie twarzy. Ściągając z wieszaka w szafie swój stary szlafrok, rozcierała kark. Rozumiała swój niepokój o córkę, ale uczucia do Nevady były czymś zaskakującym i na pewno niepożądanym. No dobrze, była w nim zakochana dziesięć lat temu. I co z tego? Była wtedy jeszcze dzieckiem, a od tamtego czasu upłynęło wiele lat. Wsunęła ręce w rękawy frotowej podomki, zawiązała pasek, włożyła klapki i stanęła przy oknie. Nie mogła nie myśleć o Nevadzie - o jego śniadej skórze, muskularnej sylwetce i podejrzliwym spojrzeniu. Zapomnij o nim. Patrzyła przez okno na basen. Na tafli wody tańczyły promienie słońca, rozproszone przez gałęzie http://www.betondekoracyjny.info.pl/media/ - Tylko tyle? - spytał Nick chłodno. - Tak. No i miałam trzymac jezyk za zebami. - Tuliła do siebie Jamesa. Sama nie mogła w to uwierzyc, ale pamietała teraz ze wszystkimi szczegółami dzien, kiedy Marla przyszła do niej ze swoim planem. -Marla to wymysliła, wiedziała, ¿e mamy te sama grupe krwi. Nawet namówiła lekarza, ¿eby sfałszował niektóre dokumenty. - Robertsona. - Tak, przyjaciela rodziny, który chciał pieniedzy dla swojej kliniki i szpitala, bo jest ich współwłascicielem. - Ze scisnietym sercem usiadła w swoim ulubionym fotelu, w którym tamtego wieczora siedziała Marla. Kylie pamietała to spotkanie tak wyraznie, jakby miało miejsce poprzedniego

jej sie w piersi jak oszalałe. Była sama. W swoim łó¿ku. W ciemnosci. Gdzies za oknem gałaz uderzała w okiennice. Zegar w holu tykał głosno, odmierzajac kolejne minuty. Poza Marla w pokoju nie było nikogo. Po chwili, kiedy zdołała sie opanowac, usiadła na łó¿ku, Sprawdź potworny ból głowy. Starając się nie robić hałasu, zamknęła szufladę na klucz i odłożyła go na miejsce. Zaniepokojona tymi informacjami, weszła do kuchni. Lydia stała tyłem do pokoju i rozmawiała przez telefon. Z ukrytych głośników sączyła się łagodna hiszpańska muzyka. Lydia nie zdawała sobie sprawy, że Shelby słucha. Rozwinęła kabel telefonu tak bardzo, że mogła patrzeć przez okno na strzygącego trawę ogrodnika. Mówiła szybko, prawie niezrozumiałą hiszpańszczyzną. Jej zachowanie i ton głosu wskazywały na to, że jest wściekła. Shelby nie zrozumiała całej rozmowy. Dotarło do niej tylko, że Lydia czuje się uwięziona. Nie chciała dalej podsłuchiwać, więc głośno chrząknęła, przeszła przez pokój i wzięła winogrono z koszyczka z owocami. Lydia odwróciła się gwałtownie. Było po niej widać, że jest zdenerwowana i że stara się nie rozpłakać. Miała czerwoną twarz i błyszczące oczy, a wokół jej zazwyczaj wygiętych w uśmiechu ust utworzyły się małe, jasne bruzdy. - Nińa - powiedziała, spłoszona. - Dios, przestraszyłaś mnie. Och, przepraszam. - Przez chwilę słuchała głosu