rozmowach przez telefon dużo już o niej wiedział. Lubił te rozmowy. W ciągu dnia łapał się nawet na tym, że patrzy na zegarek, bo chciałby już wrócić do hotelu i zadzwonić. Potrzebował tego kontaktu z domem... z nią. Od dawna już nie potrzebował nikogo - oprócz, oczywiście, synów. Nie był tym specjalnie zachwycony. Odsuwając te niewygodne myśli, mechanicznie wciągnął koszulę. Zapiął już trzy guziki, zanim dotarło do niego, co robi. Palce zamarły na czwartej dziurce. Spojrzał na gors koszuli. Ani jednej zmarszczki i, sądząc po sztywności kołnierzyka i mankietów, ktoś użył krochmalu. Znał to dobrze. Laurel stosowała podobną taktykę. Zaczęła od krochmalonych koszul, potem przyszły trzyczęściowe garnitury, metki najlepszych krawców i członkostwo w ekskluzywnym klubie. JEDNA DLA PIĘCIU 73 - Malnda! - wrzasnął. Otworzył szeroko drzwi szafy, szukając dalszych http://www.budujemy.biz.pl Malindę przeszedł dreszcz. - Trzy miesiące - powiedziała Cecile nie czekając na odpowiedź. - Najpierw musiał zamówić części. To trwało kilka tygodni. Części nie pasowały i musiał zamówić następne. Kiedy je zamontował, okazało się, że zepsute jest coś innego i cała sprawa zaczęła się od nowa. Płaciłyście mu za godziny. Przez całą zimę chodziłyście po domu w czterech swetrach. - Jack to nie pan Adderly. - Malinda nie dopuszczała do siebie żadnych wątpliwości. - I Jimmy Johnson też nie. Malinda zaczerwieniła się na samo wspomnienie Jimmy'ego Johnsona. Zdjęła z deski świeżo wyprasowaną
matki.A raczej było tak, dopóki nie spotkał Lily, która z zadziwiającą łatwością znalazła drogę do ich serc. Najchętniej błagałby ją, żeby została przy nich na zawsze. Potroiłby jej pensję i zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by zechciała podjąć się długoterminowej opieki nad nimi do czasu, gdy dorosną. Lecz choć wiedział, że dziewczyna uwielbia jego dzieci, był pewien, że by odmówiła. Pomimo jej Sprawdź – Nie. Czy Julianna...? – Tak. – Na moment zakryła oczy wierzchem dłoni. – Pamiętasz, wtedy w Tulane... – głos zaczął jej się łamać – chyba miałeś rację. Luke zaklął pod nosem. – Nie, Kate, powiedziałem to w gniewie. Dlatego że sam czułem się podle i chciałem ci dopiec... – I właśnie dlatego powiedziałeś to, co myślisz – podchwyciła. – To była prawda. Może nie cała, ale zawsze. – Wypiła kolejnych parę łyków i pokiwała głową. – Wszystko zaczęło się od adopcji Emmy. Zaczęła mu opowiadać o ostatnich sześciu miesiącach. O tym, jak dostali Emmę i o pierwszych tygodniach z niemowlakiem. – Byłam tak bardzo szczęśliwa, że nie zwracałam uwagi na to, co działo się z Richardem. Przynajmniej na początku. – Wstała z westchnieniem