Posłusznie zamknęła i Ash błyskawicznie ściągnął

włos niż wymaz z jamy ustnej - wszystko to w celu eliminacji, jak zapewnił ich Keenan. Ale wkrótce potem świadomość, że kilka kilometrów dalej ekipa policyjna przeszukuje mu dom, zaczęła mocno Patstonowi ciążyć. - Chcę jechać do domu - powiedział Keenanowi w kuchni, kiedy Sandra poszła na górę do Iriny. - Czy nie wystarczy tego koszmaru? Czy naprawdę muszę tu sterczeć, kiedy obcy ludzie cholera wie po co przewracają mi dom do góry nogami? - Zapewniam pana - Keenan nadal przemawiał łagodnie że wszyscy oni z wielkim respektem traktują pańską własność. Jak już wspomniałem, to nasze rutynowe obowiązki. - Czy podejrzewanie męża także należy do rutyny? Zawsze się o tym czyta, ale gdy padnie na ciebie, to całkiem co innego. - Rzeczywiście, w tego rodzaju przypadkach staramy się najpierw wykluczyć bliskich krewnych i znajomych ofiary. Traktujemy to jak normalną http://www.bytoviahpu.pl/media/ Nawet taki pewny siebie i bezczelny osobnik nie mógł jej przecież wywieźć do obcego kraju bez jej zgody. - Dlaczego na Korfu? Powiedziałeś, że nas odwieziesz do domu. - Ale nie powiedziałem do czyjego. - Nikos tylko wzruszył ramionami. - Jesteśmy w moim domu. A raczej będziemy. Mniej więcej za pół godziny. - Oszukałeś mnie! - zawołała Carrie. Koszmarny dzień okazał się mieć fatalne zakończenie. - Tutaj będzie wam o wiele lepiej - odparł Nik z niewzruszoną pewnością siebie. - Danny prędko wróci do zdrowia. Będzie miał świeże powietrze i doskonałą opiekę. Nie ma sensu, żebyście się gnietli

fotografię. - A tutaj, co widzisz? - Miłość matki - rzuciła Maggie bez zastanowienia. - Tylko tyle? - Kryje się w nim coś jeszcze? Ash odwrócił zdjęcie w swoją stronę. Któregoś poranka w niewielkiej dolince udało mu się zrobić z teleobiektywem Sprawdź Przypuszczamy, że jest to pańska żona. - Epping Forest? - Głos Tony'ego wzniósł się niemal do pisku z niedowierzania. - A co ona miałaby tam robić? - Kręcił głową, uśmiechając się do obu mężczyzn. - Mylicie się, to nie może być Joanne. - Tak się nieszczęśliwie składa, panie Patston, że raczej się nie mylimy - rzekł Keenan. - Musi pan z nami pojechać. - Reed zrobił krok w stronę parterowego budynku, gdzie mieścił się kantorek. - Żeby dokonać identyfikacji. Tony nie ruszył się z miejsca. - Skoro jestem wam potrzebny, to znaczy, że nie macie pewności. - Wlepił wzrok w Keenana. - Co to?