- Nie narzekam. - Lily ruszyła ku drzwiom. - Zostawiam ci dodatkowy koc, gdybyś zmarzł w nocy. Będę zaglądała do ciebie co dwie godziny. Nie przestrasz się, kiedy się obudzisz i zobaczysz mnie tutaj.

światełko, zobaczyła, że pies stoi przy drzwiach i patrzy na nią żałośnie. - O, Boże, jak mi przykro, Szekspirze - powiedziała szeptem i niechętnie wyszła z ciepłego łóżka. - Chwileczkę. Nie mogła znaleźć kapci, na szczęście szlafrok leżał w nogach łóżka. Włożyła go pospiesznie. - Weź smycz. Terier popędził do toaletki, wskoczył na krzesło, ściągnął na podłogę plecioną skórzaną smycz i przyniósł ją pani. Alexandra przypięła ją do obroży, wzięła do ręki świecę i ruszyła na bosaka do drzwi. Na szczęście zamek i zawiasy były dobrze naoliwione. Szekspir pociągnął ją przez cichy korytarz oblany blaskiem księżyca. - Cii - upomniała psa szeptem. Gdy zeszła do holu, stary zegar wybił kwadrans. Za piętnaście trzecia. Frontowe drzwi otworzyły się bezszelestnie. Alexandra zadrżała, kiedy chłodne nocne powietrze owiało jej gołe nogi. Wypuściła psa do niewielkiego ogrodu, który przylegał do domu. - Pospiesz się, Szekspirze. Jest zimno. - Już próbuje pani uciec? Odwróciła się gwałtownie. Krzyk uwiązł jej w gardle. Przy furtce stał lord Kilcairn. - Milordzie! Gdyby nie blask świecy, w ogóle by go nie dostrzegła. Od stóp do głów był ubrany na http://www.chatkapuchatka.edu.pl Wściekłość stopniowo wykrzywiła grube rysy mężczy- zny. — Co się właściwie stało? — To się zdarzyło w parku, podobnie jak wczoraj. Coś zaatakowało Nianię. Zniszczyło ją! Nie do końca rozu- miem, co zaszło, ale to było coś potwornie wielkiego i czar- nego... pewnie jakaś inna Niania. Szczęka pana Casworthy'ego wysunęła się do przodu. Jego nabrzmiała twarz przybrała szpetny, ciemnoczerwony kolor, chorobliwy rumieniec złowieszczo zaczął wypełniać całe oblicze. Nagle obrócił się na pięcie. — Dokąd się wybierasz? — zaniepokoiła się żona. Brzuchaty mężczyzna o silnie zaczerwienionej twarzy

- Pokazałby pan w ten sposób, że wspiera kuzynkę w jej planach matrymonialnych - powiedziała mentorskim tonem. Lord Kilcairn zmierzył ją wzrokiem, po czym wyrwał karnet z rąk ciotki, nabazgrał w nim swoje nazwisko i oddał go Rose. - Wspaniale - ucieszyła się pani Delacroix i aż klasnęła w dłonie. Alexandra sama miała ochotę bić brawo, ale odwróciła głowę ku fajerwerkom, żeby Sprawdź - Jeśli pani Delacroix wybierze się gdzieś z wizytą, możesz pokazać pannie Rose moją specjalną kolekcję win. - Tak, milordzie. Oczywiście upewnię się, że wino jest przechowywane w odpowiednich warunkach. - Dzięki, Wimbole. Kiedy Vincent przyprowadził czarnego wałacha Fausta, Lucien wskoczył na siodło i ruszył w stronę Hanover Square. Nie chciał, żeby ktoś domyślił się celu jego wyprawy, zwłaszcza służący, którzy kontaktowali się z panną Gallant. Zsiadłszy z konia przed jednym z długiego szeregu eleganckich domów, stwierdził, że jest zdenerwowany. Oczywiście nie ze względu na siebie, tylko na Alexandrę. Poza tym wiedział, że jeśli zrobi teraz fałszywy krok, ona nigdy mu nie wybaczy. Uderzył miedzianą kołatką w grube dębowe drzwi. Zanim stary kamerdyner, który stanął w progu, zdążył przywołać na twarz wyraz profesjonalnej obojętności, hrabia dostrzegł