wywiad. Czternaście lat temu aresztowano cię pod zarzutem morderstwa. Byłaś wówczas w

Zastępca dyrektora FBI osobiście przekazał Quincy’emu wiadomość, ale polecił mu zostać w domu. – Są chwile, kiedy trzeba pomieszkać z rodziną – oświadczył wielkodusznie. – To zabójstwo pewnie nie ma związku z twoim wampirem. Nie sądzę, żebyś musiał zawracać sobie tym głowę. Quincy podziękował szefowi za troskę. Potem pojechał na lotnisko Dulles, kupił bilet do Seattle i wszedł na pokład samolotu. Jego młodsza córka wracała następnego dnia do college’u, była żona nie życzyła sobie z nim rozmawiać, a co do drugiej córki, Amandy... Nie mógł jej w żaden sposób pomóc. Co się stało, to się stało i, szczerze mówiąc, Quincy właśnie teraz potrzebował swojej prący. Zanim przed pięcioma laty agent specjalny Quincy został przeniesiony do Sekcji Badań Behawioralnych, zyskał sobie w FBI sławę jednego z najznakomitszych tropicieli. Każdego roku zajmował się około stu dwudziestoma przypadkami przestępstw, popełnionych przez seryjnych gwałcicieli, morderców i porywaczy. Ścigał zbrodniarzy o najwyższym ilorazie inteligencji i doprowadzał do tego, że sami wpadli we własne sidła. Badał zbryzgane krwią miejsca zbrodni, wykrywał tropy prowadzące do mordercy. Ratował ludziom życie i popełniał błędy, które czasem ktoś życiem musiał przypłacić. Wiedział, jak radzić sobie z tego typu stresem. Jego była żona, Bethie, ciągle powtarzała, że Quincy nie potrafi już normalnie funkcjonować. Jego światem stały się brutalne morderstwa i bez zagadki do rozwiązania po prostu nie wiedział, co ze sobą zrobić. http://www.chorobynerek.com.pl Moja córka nie żyje. Staruszek nie żyje. Pies nie żyje. I zgadzam się – telefon do szpitala, to zdecydowanie za mało. – Quincy, przykro mi. Uśmiechnął się smutno. – Mnie też. I ja nie jestem doskonały, Rainie. Niektórych rzeczy, na przykład tego, co naprawdę liczy się w życiu, wszyscy uczymy się przez cierpienie. Kiwnęła głową. Ale wciąż wyglądała, jakby coś ją gnębiło. Niemal czuł, jak kipią w niej słowa. Pochylił się do przodu, jakby mógł siłą woli wydrzeć z niej prawdę. Zeszłej nocy nie skłamał. Rainie fascynowała go. Miał ochotę przytknąć dłoń do jej policzka, przesunąć palcami po wargach... Nie poddawała się. Szanował ją za to. i Jej twarz rozluźniła się nieco. W łagodnych szarych oczach malowała się tęsknota. Potrzeba zwierzenia. Potrzeba kontaktu. Chciał wyciągnąć rękę i dotknąć Rainie. Ale obawiał się, że gdy zrobi najmniejszy ruch, ona rzuci

- Mało prawdopodobne. - Nie wydajesz się z tego zadowolona. - Zadowolona?! - Cztery godziny później Rainie stała w luksusowym pokoju hotelowym i wyjaśniała Kimberly Quincy, jakby ta nie miała własnego rozumu. Dwugodzinną trasę do miasta Rainie pokonała w półtorej godziny. Zajechała drogę dwóm ciężarówkom, paru kierowców poganiała, mrugając Sprawdź Danny był samotnikiem. Ulegał atakom złości. Nie dogadywał się z Shepem i kolegami w szkole. I, dobry Boże, świetnie znał się na broni. Nauczył się wszystkiego od ojca. Świat zaczął wirować. Sandy chwyciła krzesło i trzymała się go mocno. – Pani O’Grady? – zaniepokoił się Quincy. – Dajcie mi chwilę. Wbiła wzrok w podłogę, usiłując skoncentrować się na poszczególnych klepkach. Mijały minuty. Sandy nie wiedziała ile. Czas zwolnił. Przenikliwe zimno wkradło się w jej ciało, przyprawiając o dreszcze. – Nie wiem, co robić – wyszeptała wreszcie. – Nie... nie wiem już, w co mam wierzyć. Quincy odezwał się pierwszy. – Przypuszczam, że wasz adwokat postarał się, żeby Danny’ego zbadał psycholog sądowy? – Tak. A sąd wyznaczył drugiego. Jeszcze nie zaczęli. Johnson twierdzi, że zanim spiszą