zatrzasnał drzwiczki i właczył wycieraczki. Cokolwiek jego

usunieta. Nie został ¿aden slad. Czy ktos - ten intruz, który wdarł sie do domu, jesli istotnie ktos sie wdarł - dosypał jej do wody albo do jedzenia jakis srodek wywołujacy wymioty? Zakołysała sie na pietach. Tom powiedział, ¿e dostawała triazolam, lek, o którym nigdy wczesniej nie słyszała. Wstała, oparła sie o porecz i spojrzała na drzwi gabinetu Aleksa. Za nimi kryło sie cos wa¿nego. W przeciwnym razie byłyby otwarte. 292 A wiec musi sie tam dostac. Po cichu Marla zeszła schodami pietro ni¿ej. Usłyszała, ¿e pokojówka odkurza biblioteke, i szybko weszła do apartamentu tesciowej. Zamkneła za soba drzwi. Nie zapaliła lamp, słonce saczace sie przez szpary w kotarach dawało dosc swiatła. Cały czas tłumaczyła sobie, ¿e przecie¿ ma prawo tu wejsc. To jej dom. Ma prawo wiedziec, co dzieje sie wsród jego stuletnich scian. Tamtej nocy Eugenia wyciagneła klucz do gabinetu z kieszeni swego granatowego ¿akietu. Mo¿e on jeszcze gdzies tu jest. http://www.cleverkidsnursery.pl - T-tak - odpowiedziała, spuszczajac głowe. - Rzadko trace panowanie nad soba w taki sposób, Marla - powiedział powa¿nie. - To nie w moim stylu. - Jego niebieskie oczy patrzyły na nia tak przenikliwie, ¿e Marla miała ochote zapasc sie pod ziemie. -Cos takiego zdarzyło mi sie dotad tylko jeden raz. Dawno temu. -Usmiechnał sie krzywo. - Szkoda, ¿e tego nie pamietasz. Marla buntowniczo uniosła podbródek. - Owszem, wielka szkoda - powiedziała. - Nie obchodzi mnie, co sie kiedys wydarzyło miedzy nami, Nick. Po prostu chce pamietac. 325 - Có¿, mnie obchodzi, co sie wtedy stało, moja pani.

atmosfera sztucznosci i fałszu. Próbowała sobie tłumaczyc, ¿e pewnie czuje sie tu obco z powodu amnezji i przyjmowanych 197 leków. A mo¿e to nawrót paranoi. A mo¿e nie potrafi zapomniec spotkania z Nickiem w ogrodzie i jego namietnego spojrzenia. Sprawdź kocha to malenstwo. - Wszystko bedzie dobrze - powiedziała, kołyszac Jamesa w ramionach - wszystko bedzie dobrze. Mama jest z toba. I... nie pozwoli, ¿eby cos ci sie stało, nigdy. - Ciekawe, jak zamierza tego dokonac? - Zrobie dla ciebie wszystko, chocby nie wiem ile mnie to kosztowało. - Przełkneła łzy i postanowiła, ¿e nie da sie zastraszyc. Nikt jej nie pomo¿e, zreszta nie wie, komu mogłaby zaufac. Bedzie musiała sama zwalczyc swoje leki. Jeszcze przez chwile stała w mrocznym pokoju, czujac, ¿e teraz bardziej potrzebuje kontaktu z synem, ni¿ on z nia. Przycisneła usta do puchu pokrywajacego czubek jego głowy. Tam, na zewnatrz, gałaz drzewa uderzała o dach i wiatr wsciekle bił w okiennice, ale w domu było bezpiecznie.