robiłas laske jak ¿adna inna.

ani odrzucić. Przynajmniej przez wszystkie te lata przekonywała samą siebie, że dziecko było jego. Istniało niewielkie prawdopodobieństwo, że... To straszne... Na samą myśl o tym robiło jej się niedobrze. Obok przejechał minivan; przez otwarte okna było słychać, jak rozzłoszczona matka wrzeszczy na swoje dzieci. Nieco dalej wrona o błyszczących czarnych skrzydłach przechadzała się nerwowo wzdłuż rowu odpływowego, szukając czegoś do jedzenia. A on wciąż czekał. Bezczelnie. Shelby chrząknęła. - Wróciłam z kilku powodów - przyznała, mrużąc oczy. Teraz albo nigdy, pomyślała. - Jeden z nich ma związek z tobą. Jak będziesz miał wolną minutę, powinniśmy porozmawiać. - Tylko tyle to zajmie? Minutę? - Spojrzał na nią przez te cholerne okulary, a ona zapragnęła zerwać mu jeż twarzy. - Dziesięć... najwyżej dwadzieścia. - Może pogadamy teraz? Na moment głos uwiązł jej w gardle. Tyle nocy zastanawiała się nad tym, czy kiedykolwiek skontaktuje się z nim, czy zdradzi mu tajemnicę, którą skrywała w sercu przez prawie dziesięć lat. Nigdy nie potrafiła znaleźć sensownej odpowiedzi. Aż do teraz. Zapewne dlatego, że nie miała wyboru. No cóż, jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Lepiej wyrzucić to wszystko z siebie i czekać na konsekwencje. - Dobrze - powiedziała. - Niech będzie teraz, czemu nie. - Zerknęła na rozgrzaną, asfaltową jezdnię. - Postawię ci drinka. Jesteś już pełnoletnia, prawda? - Od dawna - burknęła. Spojrzał w stronę White Horse Saloon i ruszył tam, gdy tymczasem Shelby zbierała się na odwagę, żeby http://www.cleverkidsnursery.pl/media/ 5 Nevadę coraz bardziej bolała głowa. - Nie sądzisz, że to trochę dziwne, że i on, i Shelby będą wracali do miasta w tym samym czasie? Zbieg okoliczności czy coś w tym stylu? To coś więcej niż zbieg okoliczności, pomyślał Nevada, ale tym razem nic nie powiedział, a Shep pomaszerował do swojego wozu. Z tego, co Nevada wiedział, Shelby Cole - piękna i rozpieszczona jedynaczka, córka sędziego Jerome’a „Reda” Cole’a - nie miała żadnego powodu, żeby wracać do Texas Hill Country. Absolutnie żadnego cholernego powodu. Shelby nie oszczędzała pedału gazu wynajętego cadillaca. Ciągle przekraczała prędkość i czuła, jak szybko krzewy, gałęzie dębów, usychające kwiaty polne i kolczaste kaktusy gruszkowe ocierają się o jej samochód. Wzdłuż żwirowego nasypu autostrady leżały tu i tam martwe zwierzęta, głównie pancerniki i zające. Ten widok przypominał jej, że zbliża się do Bad Luck, małej mieściny na zachód od Austin, miejsca, do którego kiedyś przysięgła sobie nigdy nie wracać.

- Dlaczego miałbym to zrobić? - Nie wiem, ale Shep wydaje się przekonany. - Tonący brzytwy się chwyta. - Nevada odwrócił się w kierunku domu. - No, chodź, postawię ci drinka. - Lepiej już sobie pójdę - powiedziała, kręcąc głową. Ten wieczór już i tak był pełen emocji, a ona chciała odzyskać dystans do Nevady, potrzebowała czasu, żeby uporządkować myśli. - Mogłabyś zostać. Sprawdź rece ostatni rachunek za operacje w prywatnej klinice. Przeczytała go i zmarszczyła brwi. To niemo¿liwe, to jakas pomyłka, pomyslała w pierwszej chwili. Ale z rachunku wynikało jasno, ¿e przed trzema laty Marla Amhurst Cahill przeszła operacje wyciecia macicy i jajników. Trzy lata przed narodzinami jej syna Jamesa - dwa, nim został poczety. - O Bo¿e - szepneła. Nagle zakreciło jej sie w głowie. Przypomniała sobie, jak doktor Robertson nie chciał pokazac jej szpitalnych dokumentów, a Alex nalegał, by wracali do domu. Tłumaczył jej, ¿e jest zbyt zmeczona, ale prawda była inna. Chciał ukryc przed nia pewne fakty. Chciał przed nia ukryc, ¿e poddała sie sterylizacji.