ubraniu dziewczyny.

– Nie rozumiesz? – powtórzyła ze zdziwieniem. – Nie, Richardzie, to niemożliwe. Przecież jesteście małżeństwem od tylu lat. – Zmieniła się – rzekł po chwili namysłu. – Przedtem dużo wychodziliśmy, wiele rzeczy robiliśmy razem. A teraz ma tylko czas... ma czas... – Richard zamilkł, świadomy tego, że się skarży. Nie, nie powinien pokazywać, jak bardzo jest zły i rozdrażniony. – Bycie ojcem wcale nie jest takie łatwe – stwierdził. – Muszę się przyzwyczaić. – Oczywiście, to przecież wielka zmiana – zgodziła się natychmiast. – A tak swoją drogą, ile miesięcy ma Emma? – Cztery. – Och! – Aż otworzyła usta. – O co chodzi? – Co prawda sama nigdy nie urodziłam dziecka, ale podobno niektóre matki przechodzą... – Potrząsnęła głową. – Nie, nic takiego. To nie moja sprawa. – Nie opowiadaj głupstw. – Pochylił się w jej stronę. – Co takiego słyszałaś? – Że przechodzą straszną depresję. Zmieniają się wtedy nie do poznania. Może właśnie coś takiego się z nią stało? Czy sądzisz, że jest http://www.deska-elewacyjna.net.pl Była właśnie w połowie drogi, kiedy Emma zwymiotowała. Nie było to zwykłe ulanie, ale prawdziwe wymioty, którymi zalała całe ubranko. Jednak Kate była przygotowana na takie sytuacje. Zawsze woziła ze sobą dodatkowe rzeczy dla dziecka. Dlatego zjechała na jedną z bocznych dróg i zabrała się do przebierania Emmy. Niestety, nie wzięła nic zapasowego dla siebie. I właśnie kiedy już kończyła, mała zdecydowała, że raz to za mało, i rzygnęła wprost na bluzkę i żakiet matki. Kate stanęła przed dylematem. Mogła jechać na spotkanie ,,ozdobiona’’ dziecięcymi wymiotami albo wracać. Wybrała to drugie. Powrót zajął trochę czasu. Kiedy znalazła się w sypialni, położyła Emmę na łóżku. Dziecko uśmiechnęło się i zaczęło machać rączkami i nóżkami.

go z równowagi i zakłóca spokój ducha? ROZDZIAŁ SZÓST Y Kiedy Lily obudziła się nazajutrz rano, w pierwszej chwili nie mogła się zorientować, gdzie jest. Zaraz jednak przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia i wzdrygnęła się. Theo zachował się wobec niej uprzejmie i troskliwie, jednak nie wątpiła, iż wiele straciła w Sprawdź z położonej nieco dalej jednej z sypialni dochodziło głośne chrapanie głęboko uśpionego mężczyzny. O ile można było wnioskować z odgłosów, facet wcześniej sporo wypił. Młode lata miał już dawno za sobą, a przy tym nie dbał o kondycję, nie był więc najpewniej w stanie sprostać seksualnym potrzebom tak bardzo wymagającej i nieustannie spragnionej erotycznych doznań Sylwii. Jego strata. Powinien był wrócić przed nocą do grubej, oddanej żony i niewdzięcznych bachorów. A tak pożegna się z tym światem tylko dlatego, że znalazł się tu w nie odpowiedniej chwili. Zbliżając się do pierwszej sypialni, John wyciągnął pistolet. Ta mała półautomatyczna broń kalibru 5,6 mm nie wyróżniała się ani siłą rażenia, ani nie dodawała groźnego splendoru dzierżącemu ją w dłoni mężczyźnie,