stalową kuchenkę z imponującym nierdzewnym okapem. Lodówka

szkolne mecze piłki nożnej. Zaczął badać minione przypadki, w tej liczbie sprawę notorycznego zabójcy dzieci - Russella Lee Holmesa. Był na szkolnej uroczystości, kiedy Mandy ukończyła liceum. Przeglądał akta spraw, przyglądając się wielokrotnym zabójcom, których nigdy nie złapano. Pomógł Kimberly wybrać właściwy college. Stworzył spis kontrolny, który mógł pomagać w identyfikacji potencjalnych wielokrotnych zabójców. Odebrał telefon, w którym poproszono go, żeby przyjechał do pewnego szpitala w Wirginii, gdzie przyglądał się śmierci swojej córki. Czas sprawił, że Quincy żałował. Ale nauczył go też szczerości. Zrozumiał wreszcie, że jego praca wcale nie prowadzi do ocalenia świata. Pracował jako agent z tych samych powodów, dla których ludzie byli księgowymi, adwokatami i urzędnikami w wielkich firmach. Po prostu był w tym dobry. Lubił wyzwania. I czuł ogromną satysfakcję, kiedy robota została porządnie wykonana. Nie był takim mężem, jakim pragnął być. Nie był takim ojcem, jakim miał nadzieję być. Ale poprzedniego roku skojarzył trzy wielokrotne zabójstwa, które miejscowi śledczy uznali za całkiem przypadkowe. Był cholernie dobrym agentem. Z każdym kolejnym rokiem pracował nad tym, żeby stać się lepszym człowiekiem. Na krótko przed wypadkiem naprawdę starał się nawiązać nieco bliższy kontakt z Mandy. Teraz próbował http://www.deskaelewacyjna.info.pl - Rainie - powiedział cicho. - Rano nie zachowałem się jak trzeba. To przyciągnęło jej uwagę. Zatrzymała się z jedną nogą jeszcze w kuchni, a drugą już w sypialni. - Nie wiem, o czym mówisz - odparła. - Miałem wspaniały sen, chyba najlepszy sen od wielu miesięcy. Byliśmy razem na plaży, przytuleni do siebie na rozgrzanym piasku. Pamiętam, że bawiłem się twoimi włosami. Nie odzywaliśmy się. Byliśmy po prostu... szczęśliwi. - No tak, to musiał być sen. - Wtedy się obudziłem i ty rzeczywiście byłaś obok mnie. - Chrapałam? - Nie chrapałaś. 203

Wstała raptownie. Zaskoczył go ogień w jej oczach, nagłe zaciśnięcie warg. – Nie wspominaj więcej o mojej matce. – Niestety, będę. – Nie twoja sprawa... – Za późno. Trzeba było poprzestać na tych prostakach, z którymi się spotykałaś, Rainie. Teraz masz przed sobą prawdziwego mężczyznę i ja nigdzie nie odejdę. Sprawdź przebadania i miną miesiące, zanim policja przez to wszystko przebrnie. Quincy szacował, że w szkole tych rozmiarów odnaleźć można tysiące odcisków butów i linii papilarnych. Dokumentacja miejsca przestępstwa rozrośnie się pewnie do kilku tomów. – To tutaj zastałam Walta i Emery’ego przy Bradleyu Brownie – przerwała te rozmyślania Rainie, wskazując zakrwawione miejsce na przecięciu dwóch szerokich korytarzy. Spojrzała na Quincy’ego wyczekująco. – Brown był przytomny? – Tak. Zapytałam go, czy coś widział, ale powiedział, że nie. Usłyszał strzały, zaczął biec korytarzem, skręcił w prawo i bum. Quincy odwrócił się w prawo, gdzie na podłodze widniały zarysy trzech ciał. – To wszystko stało się tam? – Tak sądzimy. – Na korytarzu, nie w klasie.