Odwrócił się. Stała tyłem do niego.

na następną partię. – To brzmi groźnie – stwierdził, wychodząc z pokoju. Minęła już siódma i Lily nie chciała przeciągać wizyty. Osiągnęła zamierzony cel – poznała dzieci i obejrzała dom. Wstała więc i oznajmiła Frei: – Wracam do domu. – Już? – spytała nieoczekiwanie dziewczynka. – Jeszcze wcześnie, a ja jestem głodna. Tato – zwróciła się do ojca, który właśnie wrócił. – Czy Lily może zostać i zrobić mi jajecznicę na kolację? – Co jest złego w mojej jajecznicy? – rzucił Theo. – No, właściwie nic. Ale pomyślałam, że... – Oczywiście, zostanę i przygotuję ci kolację – wtrąciła z uśmiechem Lily. – Wobec tego przyrządź jajecznicę dla trzech osób – poprosił Theo. – Zjesz z nami, dobrze? – Chętnie, dziękuję. Freya podskoczyła z radości. – Wspaniale! I opowiesz mi do końca tę bajkę? Obiecuję, że nie zdradzę chłopcom zakończenia. ROZDZIAŁ CZWARTY http://www.dobra-medycyna.net.pl Szlochała bezdźwięcznie, łzy płynęły jej po policzkach. - Kocham cię - powiedział, ujmując w swoje szerokie dło nie jej twarz. Dławiła się od łez. - Kocham cię - powtórzył. - Od pierwszej chwili. Pokochałem cię, gdy nakrzyczałaś na mnie za to, że się ukrywam, gdy przytulałaś moją córkę, uspokajałaś ją i obdarzałaś miłością, gdy ja nie mogłem tego uczynić. Pokochałem cię za walkę ze mną. - Jego oczy płonęły. - Byłem uwięziony, Lauro, a miłość do ciebie to moja prawdziwa wol ność. Nie odsyłaj mnie z powrotem do więzienia. Wyszeptała jego imię. Szukała jego wzroku, jakby chciała odczytać nieznaną przyszłość. -Kocham cię - powiedziała. -Dzięki Bogu. - Zamknął oczy i odetchnął głęboko, a potem

koło trzeciej nad ranem. Wraz z kochankiem, personalia nieustalone. Strzał w głowę z bliskiej odległości. Sprawa otwarta. – To wszystko? – Tak, chociaż powinno być więcej. – Porucznik zmarszczył brwi i jeszcze raz przeczytał wszystkie informacje. – Nie ma nic o dowodach rzeczowych , przesłuchiwaniu świadków i tak dalej. Pewnie ktoś zapomniał Sprawdź Teraz już wiedział, że to na pewno krew. Odwrócił się do Kate. – Musimy porozmawiać. Potrząsnęła głową. – Później, dobrze? Nie, chciał wiedzieć teraz. – Gdzie jest Richard? – spytał przyciszonym głosem. Kate spojrzała na Juliannę i zaśmiała się gorzko. – Nie żyje. Zabito go cztery dni temu. Dzisiaj... go pochowałam. – Muszę skorzystać z łazienki – oznajmiła bliska płaczu Julianna. – Może mi pan powiedzieć, gdzie jest? – Zaraz panią zaprowadzę. – Zerknął na Kate. – Pokażę Juliannie jej pokój na piętrze. Rozgość się tutaj. Za moment wrócę.