jakiś młody człowiek, rzekomo z biura szeryfa w Bakersville, odebrał strzelbę. Podał numer

– Podałem Danny’emu szyfr do sejfu z bronią – powiedział cicho Shep. – Poprosił mnie o to dwa tygodnie temu, a ja mu go podałem. – Najpierw instalujesz w domu nowoczesny sejf, a potem dajesz dziecku szyfr? – Sandy mnie zabije. – Shep, chyba upadłeś na głowę. – Nie wiedziałem! Danny powiedział, że chce poćwiczyć składanie pistoletu, bo strzelbę już opanował; Cholera, byłem szczęśliwy, że chłopak się tym interesuje. Musisz zrozumieć, Rainie, to ostatnia rzecz, która nas jeszcze łączyła. Próbowałem z piłką nożną – po prostu nie był w tym dobry. Próbowałem z koszykówką, baseballem, siatkówką. Chłopak nie ma smykałki do sportu. Tylko by czytał, grzebał w komputerze, tego typu głupstwa... Nie wiesz, jak to jest, Rainie, kiedy pewnego dnia ojciec uświadamia sobie, że synowi, którego tak pragnął, w gruncie rzeczy dużo bliższa jest matka. – Wiedziałeś, że broń zginęła? Shep milczał, co było wystarczającą odpowiedzią. – Jezu, jak możesz być tak bystry i tak głupi jednocześnie? – Nie uważasz, że dosyć się już wycierpiałem? – Nie. Uważam, że George Walker dosyć się już wycierpiał. I że rodzice Alice Bensen dosyć się już wycierpieli. Do cholery! – Nie wiedziałem, Rainie. Trzy dni temu sprawdziłem, czy w sejfie jest broń. Nie było. Zapytałem Danny’ego. Powiedział, że jeszcze jej nie złożył. Obiecał, że kiedy skończy, http://www.dobra-medycyna.org.pl/media/ milionerów software'owych i internetowych... Kto wie? Mickie równie dobrze może być bardzo bogatym człowiekiem. 194 Kimberly przytaknęła. - Nie myślałam o tym w ten sposób. W porządku, sprawdzimy najmłodszego Millosa. Jedno nazwisko można skreślić. - Spojrzała na pudło akt. Westchnęła i dodała: - Jeszcze pięćdziesiąt. - Z całym szacunkiem - odezwała się Rainie - ale nie sądzę, żeby ta baza danych doprowadziła nas dokądkolwiek. - Quincy natychmiast zmarszczył czoło. - Zastanów się, Quincy. Czy nazwisko tego faceta znajduje się w tym pudle, w bazie danych, czy w aktach FBI? Prawdopodobnie tak. Ale czy to nam pomoże? Nie. Dlaczego? Bo on również wie, że jego nazwisko się tam znajduje.

Shep nie wyglądał jednak na przekonanego. – Mój syn w zakładzie poprawczym czeka na proces o morderstwo – powiedział znużonym głosem. – Córka co noc chowa się w szafie, a sąsiedzi ozdobili nasz garaż napisem „Dzieciobójca”. Mówisz, że Sandy zrobi, co trzeba? Ja już nie wiem, co jeszcze można by zrobić. Burmistrz zakazał nam udziału w pogrzebach ofiar. Jego zdaniem to by tylko zdenerwowało ludzi. Na litość boską, Rainie, to moje miasto. Znam George’a Walkera. Sprawdź umożliwienie dziecku dostępu do broni palnej. – Co chcesz zrobić? – zapytał Shep. – Zdejmij koszulę. O’Grady zerknął na syna. Domyślił się, o co chodzi, i rozpiął bluzę szeryfa. Pod spodem miał zwykły biały podkoszulek, sprany i znoszony. W tym stroju wyglądał aż nazbyt zwyczajnie, co jeszcze bardziej wytrąciło Rainie z równowagi. Miała to sobie za złe. Shep starannie owinął koszulę wokół głowy chłopca, jakby ten był ze szkła i mógł się potłuc. – Wszystko będzie w porządku – szepnął. Znowu spojrzał z rezygnacją na Rainie i czekał na jej następny rozkaz. – Znajdź Luke’a – powiedziała drżącym głosem. Ruchem głowy wskazała wschodnie wyjście. – Niech podjedzie tu wozem patrolowym. – Chcę zostać z Dannym.