- Tatuś uważa, że to doskonały pomysł.

regału. Na stole, zazwyczaj zarzuconym zabawkami i przeróżnymi grami, leżało tylko kilka książek. Jack podszedł do stołu i wziął do ręki jeden z podręczników. Matematyka. Trzecia klasa. A obok notatnik ze znajomym pismem najstarszego syna. Jack wiedział, że Mały Jack nienawidzi odrabiania lekcji, szczególnie matematyki, i robi to tylko pod przymusem. Te notatki jednak wyglądały na robione przez małego samodzielnie, bez dorosłego wiszącego mu nad głową. Jack odłożył książkę i ruszył do sypialni. Tydzień, pomyślał rzucając torbę na łóżko. Nie było go tylko tydzień, a Malinda już dokonała takich ogromnych zmian i w domu, i w chłopcach. Chłopcy odrabiają lekcje, nakrywają do stołu, sprzątają po sobie. Ale Jack nie lubił zmian. Nauczyło go tego małżeństwo z Laurel. Nagle zdał sobie sprawę, w jakim kierunku zdążają 72 JEDNA DLA PIĘCIU jego myśli. Złość. Niechęć. Uraza. Dobrze znał te uczucia. http://www.dobra-ortopedia.com.pl Malinda wiedziała, że Jack ma rację, lecz mimo to policzki paliły ją z upokorzenia. Nie znosiła nazwiska „Doskonalską". Nikt nie śmiał mówić do ciotki Hattie po imieniu. Wszyscy nazywali ją panną Doskonalską i było to w porządku, bo tak się przecież nazywała. Głupio zrobiło się dopiero po jej śmierci, kiedy Malinda przejęła rubrykę i ludzie zaczęli nazywać ją tak samo. Malinda poczuła się winna, bo ciotka Hattie bardzo była dumna ze swego nazwiska i reputacji. - Rzeczywiście pasuje. Ciotka Hattie była w stu procentach damą - powiedziała dumnie Malinda. Jack wyczuł, że trafił w czuły punkt. Zdrowy rozsądek kazał mu się wycofać, ale ciekawość zwyciężyła.

-Andrea, niczym oskrażeniami, obrzucała mnie opiniami chirurgów, pełnymi odrazy spojrzeniami. Wydawało się jej, że ich nie widzę. Laura dyskretnie otarła łzy z policzka. Dopilnowała, żeby nie było słychać wzruszenia w jej głosie. -A teraz? Sprawdź w jakimś biurze i pracować od dziewiątej do piątej, z krótką przerwą na lunch. Z pewnością nie byłaby wtedy szczęśliwa, lecz z powodu głębokiego poczucia obowiązku starałaby się wykonywać tę pracę jak najlepiej. Luke nigdy nie był w stanie tego pojąć. To zabawne, że nie potrafił pracować dla pieniędzy, pomyślała. Oboje pochodzili z biednych domów i kształcili się dzięki niewielkim stypendiom, które musiały im na wszystko wystarczyć. A jednak Luke nie chciał nawet myśleć o karierze dziennikarza, do czego wydawał się stworzony, tylko pragnął zostać pisarzem. Tak bardzo wierzył w swój talent. Ona nigdy nie miała tej pewności. Brakowało jej też odwagi i samozaparcia. Widząc, że kobieta dostała już kawę, a dzieci ciastka i sok, podeszła