nawet trzy posady nie wydawały się wystarczające.

Richarda. Wszystko było na swoim miejscu. Kiedy znowu znaleźli się w kuchni, Richard włoz˙ył kij z powrotem do torby. – Wygląda na to, że nic nie zginęło. Czy boczne drzwi były zamknięte, kiedy wróciłaś? – Nie wiem. – Emma zaczęła mlaskać przez sen, co znaczyło, że za chwilę się obudzi i będzie chciała jeść. Kate zajrzała do spiżarki w poszukiwaniu puszki z mleczną mieszanką. – Weszłam od frontu. – Sprawdzę. Gdy wrócił, stwierdził: – Wszystko w porządku. Klucz schowany tam, gdzie zawsze. Kate wlała mieszankę do butelki, którą następnie wstawiła do kuchenki mikrofalowej. – Po co ktoś miałby się tutaj włamywać, żeby ukraść fotografię? – To dobre pytanie – mruknął Richard. – A może jednak się pomyliłaś? Parę zagnieceń na pościeli, wieszak na podłodze... To przecież nic takiego. A sami wiemy, że ten dom trzeszczy niczym szalupa podczas sztormu. Kate zafrasowała się jeszcze bardziej. Wcześniej nie miała żadnych wątpliwości, że ktoś był w jej sypialni, teraz jednak traciła pewność. http://www.dobra-ortopedia.com.pl/media/ Słuchając go, Lily poczuła, że dla niej to również jest wyjątkowy wieczór. Głęboko wzruszyły ją ulga i radość Thea – a jeśli w jakiejś mierze się do tego przyczyniła, to tylko jeszcze bardziej ją uszczęśliwiało. Theo jest dobrym człowiekiem i kochającym, troskliwym ojcem, który zasłużył, by jego dzieci odwzajemniły miłość, jaką je darzy. Świadomość, że ukochana córka go odrzuca, musiała być dla niego istną torturą. – No cóż, to ukoronowanie tych wspaniałych wakacji, nieprawdaż? – rzekła pogodnie, zdecydowana nie dopuścić, by jakakolwiek chmurka smutku zasnuła uroczy wieczór. – Nie moglibyśmy marzyć o niczym więcej! Nagle Theo wstał powoli i podszedł do niej. Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.

- A owszem, jestem - prawie krzyknęła Malinda. - Z jakiegoś głupiego powodu, kiedy jestem blisko ciebie, coś dzieje mi się w środku. - Dlaczego? - Ujął ją pod brodę i zmusił, by spojrzała mu w oczy. Pytanie było proste i nieskomplikowane, ale wyraz Sprawdź Niewiele to zmieniło, ponieważ wkrótce rodziców Laury nie było już stać na opłacanie drogiej prywatnej szkoły i musieli ją zapisać do publicznej. Ale zanim się to stało, przez trzy tygodnie chodziła na zajęcia z podstaw ekonomii, którą wybrała, rezygnując z lekcji historii muzyki. Nie rozumiała - a już na pewno nie zapamiętała - prawie nic z tego, co słyszała na tych lekcjach, o zysku brutto i netto, obrotach, kosztach uzyskania przychodu. Ale na jednej z trzech, może czterech lekcji, w których uczestniczyła, była mowa o tym, że w historii ludzkości nie zawsze przeliczało się wszystko na pieniądze. Były muszelki, sól, srebro, złoto. Wtedy brzmiało to dla niej zupełnie abstrakcyjnie, ale od jakiegoś czasu to rozumie. Liczy nie w dolarach, tylko w godzinach lekcji tańca w szkole baletowej Juliena Rousselina. Teraz siedzi bez ruchu, chociaż od pół godziny strasznie chce jej się siusiu. Woli jednak nadwerężać pęcherz, niż obudzić Grace, która ją zaskakuje, zaciekawia, intryguje, ale przede wszystkim doprowadza do szału. Mimowolnie obraca głowę i widzi rozsypane na podłodze puzzle. Już kilka razy chciała wstać i je pozbierać. Nie wie nawet, co ją powstrzymuje - obawa, że obudzi Grace, czy świadomość, że nie powinna tego robić, ponieważ nie jest to wychowawcze. Jednak lęk, co pomyśli pani Greenwood, kiedy zobaczy ten bałagan, nie daje Laurze spokoju. Ostrożnie wstaje z kanapy i na palcach robi kilka kroków. Nie spuszcza wzroku z rudowłosego aniołka, gotowa w każdej chwili zamienić się w głaz na pierwszą oznakę, że mała się budzi. Dochodzi do rozrzuconych puzzli, przykuca i zaczyna je zbierać. W ich układaniu nie jest wprawdzie tak sprawna jak Grace, ale widzi, że ma w ręku fragment ucha Myszki Miki, kawałek palmy z fotografii przedstawiającej zachód słońca na Hawajach, zamglone oko ślepca Brueghla, a do tego kilka części, których nie jest w stanie skojarzyć z żadnym z obrazków na pudełku. Nie ma pojęcia, co z nimi zrobić, w dodatku głowa Grace się poruszyła. Laura zamiera, przez dobrą minutę trwa w bezruchu i dopiero kiedy się upewnia, że dziewczynka przewróciła się z lewego boku na prawy i śpi nadal, oddychając równym rytmem, rzuca kawałki puzzli na podłogę. Zdaje sobie sprawę, że nie uda jej się ich posegregować, a poza tym uważa, że wyręczanie małej w sprzątaniu byłoby niewychowawcze. Podnosi się i zwabiona dobiegającymi z dworu głosami, podchodzi do okna. Połowa kwietnia - nawet bardzo ciepłego, jak w tym roku - nie jest w stanie New Hampshire najlepszym okresem na korzystanie z otwartego basenu, ale dwie dziewczyny i dwóch chłopców, których widziała wcześniej w strojach do gry w tenisa, najwyraźniej nie podzielają tego zdania i pluskanie się w basenie sprawia im wielką przyjemność. Laura również go nie podziela i najchętniej wskoczyłaby do wody razem z nimi. A tymczasem stoi, ukryta za zasłoną, i przygląda im się z zazdrością, do której sama przed sobą nie chce się przyznać. Dziewczyny w bikini wychodzą na brzeg. Jedna jest blondynką, druga brunetką, ale obie są wysokie i zgrabne, a górne części ich kostiumów kąpielowych mają co zakrywać. Laura raczej nie cierpi z powodu swojego małego biustu, wie bowiem, że dla zawodowej tancerki, którą chce w przyszłości zostać, duże piersi mogą być utrapieniem. Ale dla dziewcząt na dworze z pewnością nim nie są. Wyraźnie się z nimi obnoszą, paradując wzdłuż basenu. Zastanawia się, kim są ci młodzi ludzie. Czyżby ta blondynka albo brunetka była siostrą Grace, która może sobie pozwolić na to, by w weekend spędzać czas z przyjaciółmi? Rodzice mają pieniądze na opłacenie opiekunki, nie musi się więc użerać z nieznośną młodszą siostrą. Laura przygląda się obu dziewczynom, ale żadna nie jest podobna do Grace. Pewne podobieństwo widzi raczej w chłopcu, który teraz wychodzi z basenu i otrząsa się z wody. Jest przystojny, dobrze zbudowany, ale bez przerostu mięśni. Włosy ma wyraźnie rudawe, acz ciemniejsze od loków Grace, chociaż może tylko wydają się ciemniejsze, ponieważ są mokre. Właśnie przeczesuje je palcami, odgarniając do tyłu spadające na czoło kosmyki. Laura widzi wyraźnie jego twarz i nie ma już wątpliwości, że łączy go z Grace pokrewieństwo. Kiedy chłopak unosi głowę, Laura, w obawie że ją zobaczy, gwałtownie cofa się od okna, zapominając o tym, że hałas może obudzić małą.