drogi zawahał się i zawrócił. Idiota! A jeśli zaparkowała samochód dokładnie przed wejściem? Byłoby to z jej strony głupie, ale możliwe. A on chciał zobaczyć ją, zanim ona dostrzeże jego, więc wyszedł tylnymi drzwiami. Obszedł knajpę dookoła, co nie było proste, bo budynki stały tu ściana w ścianę. Pavon musiał pójść śmierdzącą wąską alejką, na którą wychodziły kuchenne drzwi knajpy, dotrzeć do rogu, a potem wrócić główną ulicą. Trzymał się w cieniu, przemykając pod ścianami i kryjąc, za plecami przechodniów; kobieta będzie wypatrywać samotnego człowieka, nie grupy. Na szczęście ludzi tu nie brakowało, an43 346 szczególnie wieczorem. Większość stanowili tacy mężczyźni, z którymi przyzwoite kobiety z zasady się nie zadają. Szedł ostrożnie. Mogła zaparkować auto po tej lub po przeciwnej stronie ulicy. Przodem lub tyłem. Oglądał uważnie każdy samochód... jest! I to tak korzystnie zaparkowany: po tej samej stronie ulicy, tyłem do nadchodzącego Pavona. To musiała być ona. Kobieta z jasnobrązowymi, aż wpadającymi http://www.dobra-ortopedia.edu.pl jak się nazywa. Lorenzo był bardzo ostrożny: mówił, że poderżną mu gardło, jak się wygada. Ten gringo mówił Pavonowi, ile dzieci potrzebuje, a Pavon je przywoził. - Porywał - poprawiła ją gwałtownie Milla; jej głos tłumiła nieco koszula Diaza. - Co stało się z Lorenzem? - zapytał Diaz. - Gardło mu poderżnęli, seńor. Pavon to zrobił. Tak jak brat przepowiedział. Mnie tam nic nie gadał, ale musiał coś wychlapać komuś innemu. Lorenzo to głupi był, zawsze. A gardło mu podcięli na przestrogę dla innych, żeby nie zdradzili. - Kto jeszcze znał tego bogatego gringo7. Lola pokręciła głową. - Ja znałam tylko Lorenza i Pavona. Mówili obaj, że tak będzie lepiej. Ja wiem, że jeszcze była kobieta, gringa, co im pomagała. Ale
- Ale zabrała cię ze sobą? - Na jakiś czas. Kiedy miałem dziesięć lat, odesłała mnie do taty, do Meksyku. Teraz nie jestem nawet pewien, czy w ogóle byli małżeństwem. Zabawne, nie pomyślałem o tym: jeżeli matka nie rozwiodła się z ojcem True jeszcze przed moim narodzeniem, to w sumie mogę formalnie nosić nazwisko Gallagher. Sprawdź - Nie jestem żadnym wyzwaniem. A to nie jest żadna tania gierka. I nie czuję się dobrze z tym, że stawiasz mnie dokładnie na tej pozycji, której chciałam uniknąć: czyli zmuszasz do zajęcia jasnego stanowiska, niezgodnego z twoimi oczekiwaniami. Jeżeli po prostu odmówię, nie spodoba ci się to. Jeżeli przyjmę twoje awanse, a potem nie postawię ciebie na pierwszym miejscu, też cię to nie zadowoli. Każdy wybór oznacza moją przegraną. Twarz Gallaghera stwardniała. - Co powiesz, jeśli obiecam, że pomogę ci w poszukiwaniach syna? Jeżeli będę ramię w ramię z tobą ścigał każdą plotkę, każdą informację? Zadajesz się z kojotami i innym elementem. Potrzebujesz ochrony - Nigdy nie działam sama - odparła, patrząc przed siebie. Jeszcze