– Możemy się spotkać za... powiedzmy... godzinę? – Koniec żartów. Montoya mówił

Dawaj, dawaj, poganiała się. Muzyka dudniła jej w głowie. Dasz radę. Dyszała ciężko, spociła się. Kiedy ramiona pękały z bólu, ułożyła się na podłodze i zaczęła ćwiczyć mięśnie ud. Wydawało jej się, że słyszy, jak ktoś wchodzi, więc przekrzykując długi gitarowy riff i pulsowanie basów, zawołała: – Jestem tutaj! Ćwiczyła, ociekając potem, a sforsowane mięśnie drżały z wysiłku. Wykonała zaplanowaną liczbę serii i wstała. Brawo! Wzięła ręcznik i wróciła do saloniku, gdzie nadal ryczała muzyka. Czas się porozciągać. Zresztą niech Trisha albo Kim złożą jej życzenia! Ale na kanapie, którą Kim wypatrzyła na wyprzedaży, nie siedziała żadna z nich. Nie prażyły kukurydzy w kuchni, nie gotowały zupki z proszku. Dziwne. Przecież słyszała, jak wracały... Otarła pot z czoła i zajrzała do pokoju Kim. Pusty. Trzask! Dziwny odgłos. Stłumiony. IPod się zaciął? Wyszła z pokoju Kim, zamknęła za sobą drzwi, wróciła do saloniku. Po drodze wyczuła w powietrzu zapach dymu papierosowego. Nic wielkiego. Wszyscy palą. http://www.dobra-protetyka.com.pl mówiłem, Bentz był szefem. Po jego odejściu Bledsoe przejął sprawę, ale zawsze go obwiniał. – Au. – No właśnie. Nigdy za sobą nie przepadali. Rozdzwoniła się komórka Martinez. – Zadzwonię, gdy tylko się czegoś dowiem. – Podniosła aparat do ucha. – Martinez. Hayes zerknął na miejsce zbrodni, przeszedł wąską jezdnię i podszedł do swojego samochodu. Myślał, co trzeba zrobić, ile danych przejrzeć na początku każdego śledztwa. Mając tyle roboty, będzie szczęściarzem, jeśli zobaczy córkę przed trzydziestymi urodzinami. Rozdział 13 W mglistą noc po Nowym Orleanie rozpełzał się zapach rzeki Missisipi. Jadąc uliczkami Dzielnicy Francuskiej, Montoya czuł, jak ogarnia go mrok. Cały czas miał w uszach rozmowę z Bentzem. Bentz zachowywał się jak idiota, uganiając się za duchem zmarłej żony, kiedy tu, w

Mrugała powiekami, szukała jego dłoni, leżała na koi zaledwie dwa metry od skutej Corrine. – Jestem tutaj, kochanie. – Mówił ochryple, miał łzy w oczach. – Ja.. Straciłam nasze dziecko. – Spojrzała na niego. Z trudem przełknął ślinę. – Byłam w ciąży. Powinnam ci powiedzieć. – Nieważne. – Przywarł do jej dłoni. – Nic ci nie jest. Tylko to się liczy. Sprawdź Nie miał co robić, a umierał z głodu. Kupił gazety i podjechał do knajpki, w której przez cały dzień serwowano dania śniadaniowe. Głos Patsy Cline zagłuszał szczęk sztućców i gwar rozmów. Śpiewała Crazy. Bomba, pomyślał Bentz i usiadł przy stoliku, który wyglądał jak żywcem przeniesiony z lat pięćdziesiątych: zielona okleina na blacie wykończona chromowaną listwą, podobny serwetnik, keczup i musztarda na wyciągnięcie ręki. Przejrzał spłowiała kartę dań, złożył zamówienie u wysokiej kelnerki z rudym kokiem, który dodawał jej dobre dziesięć centymetrów wzrostu, i rozłożył gazetę na stole. Czytał najnowsze doniesienia w sprawie morderstwa sióstr Springer i zajadał amerykańskie śniadanie – dwa jaja, pięć kiełbasek, smażone ziemniaki i sterta tostów. Kelnerka pilnowała, by ciągle miał pod dostatkiem kawy, o wodę z lodem musiał się upomnieć.