- Nie wiem - przyznała.

- Jak dobrze, ¿e znowu jestes z nami - powiedziała jej tesciowa, przykładajac chusteczke do kacików oczu. Drobna kobieta o włosach ufarbowanych na kolor dojrzałych moreli. 67 Miała na sobie pantofle na wysokich obcasach w tym samym kolorze co torebka, popielaty wełniany kostium, perłowoszara, jedwabna bluzke i długi szal w odcieniach złota i czerwieni. - Dziekuje. Eugenia odchrzakneła, wyraznie wzruszona. - Ten wielki dom bez ciebie wydawał sie bardzo pusty. Marla poczuła, ¿e oczy jej wilgotnieja. Cissy zło¿yła na policzku Marli obowiazkowy pocałunek i szybko sie cofneła. Wysoka jak na swój wiek, smukła i ubrana na czarno od stóp do głów. Miała lekko opalona skóre, gdzieniegdzie poznaczona wypryskami, których nie zdołała ukryc pod makija¿em, i oczy obwiedzione grubymi czarnymi kreskami. - Czesc - odezwała sie niepewnie. - Czests. - To było wszystko, co udało sie Marli wydobyc spomiedzy scisnietych zebów. Ta dziewczyna jest jej córka? http://www.dobrabudowa.info.pl/media/ niedługo dotknie go, przytuli... och Boże, na samą myśl o tym, co przyniosą następne godziny, zasychało jej w gardle. Jeśli on tam będzie. Oczywiście, że będzie na umówionym miejscu. Dlaczego miałoby go nie być? Wprawdzie sugerował, że nie powinni już więcej się widywać, ale nie wierzyła, że mógłby wystawić ją do wiatru. Miała nadzieję, może płonną, że Nevada czeka na nią. Był jej pierwszą i jedyną miłością. Umawiała się z kilkoma chłopakami w liceum, ale to nie było nic poważnego i ograniczały się do nic nieznaczących pieszczot. Ale z Nevada od samego początku było inaczej. Kiedy wrócił do Bad Luck, w miasteczku huczało od plotek o tym diable wcielonym, który nie dość, że miał czelność znowu się tutaj pokazać, to jeszcze jakimś cudem zdobył posadę jako zastępca szeryfa. Już wcześniej łączono jego nazwisko z kilkoma kobietami w Bad Luck, między innymi z Viancą Estevan, miejscową dziewczyną, której reputacja była porównywalna ze stanem starego dodge’a Caleba Swaggerta.

Zostawiła uchylone drzwi łaczace pokój dziecinny z jej sypialnia i wróciła do łó¿ka. Dziecko ukoiło leki, ale wcia¿ jeszcze troche ja mdliło. Czuła sie wyczerpana, bolał ja ¿oładek i głowa. Zastanawiała sie, czy nie zejsc na dół i nie poszukac tego cholernego pielegniarza, ale była zbyt słaba. Poza tym doszła do wniosku, ¿e to tylko nerwy, nic wiecej. Nie umiałaby Sprawdź - Si. Tak byłoby uczciwie. Za dużo jest tajemnic w tej rodzinie. Amen, pomyślała Shelby. Będzie musiała pogadać z Lydia. - Naprawdę, Shelby ma prawo wiedzieć - powiedziała z naciskiem Lydia. A zatem gosposia - kobieta o silnym matczynym instynkcie - najwyraźniej wiedziała więcej o rodzinie Shelby niż ona sama. Coś zakłuło ją w sercu. Czuła się zdradzona. Zawsze podejrzewała ojca o to, że manipuluje jej życiem, ale nie myślała w ten sposób o Lydii, kobiecie, która tuliła ją, kiedy się bała, opatrywała jej starte kolana i udzielała niechcianych rad na temat przyjaciół, szkoły i życia w ogóle, jakby Shelby była jej córką. Teraz wyglądało na to, że Lydii nie można do końca wierzyć. A więc komu może zaufać? Na pewno nie ojcu. Lydii też nie. Oczami wyobraźni zobaczyła szorstkie rysy Nevady. Och, Shelby, czy aż tak bardzo zgłupiałaś, że jesteś gotowa mu zaufać? - Posłuchaj, Lydio, robię, co mogę, żeby zapewnić mojej córce bezpieczeństwo, i to jest najważniejsze. - Red Cole mówił zamyślonym głosem i po chwili, być może dlatego, że Lydia uniosła brew albo okazała niedowierzanie w jakiś inny sposób, dodał: - Naprawdę. Do diabła, wiem, że nadszedł czas, żeby wyjaśnić parę rzeczy, ale