- Ile masz lat? - zapytał.

- Wcale za mnie nie odpowiada - odrzekła Karolina ze zdziwieniem. - Dziś wieczorem to robiła. Z okularami zsuniętymi na czubek nosa przyglądała się właśnie jednemu ze swoich starych wzorów. Po uwadze Matthew zdjęła okulary i odłożyła wzór. - Mam wrażenie, że jej nie lubisz. - Nie jestem pewien, czy odpowiada mi sposób, w jaki przez cały czas próbuje cię zdominować. To niezwykłe u świrologa. Ci, których kiedyś poznałem, starali się mówić jak najmniej. - Wolą, żeby to pacjent mówił. - Karolina zerknęła na niego z ukosa. - Znasz jakichś świrologów? Nawiasem mówiąc, Zuzanna nie cierpi, kiedy ją tak nazywać. - Poznałem jednego, gdy Jillian zażądała rozwodu. - To był jej pomysł? - Właściwie mój. Byłem przygnębiony i zdezorientowany, więc przyjaciel mi poradził, żebym poszukał kogoś takiego. - I pomogło? Uśmiechnął się szeroko. - Tak naprawdę to nie. http://www.dobryneurochirurg.pl/media/ Dziewczyna wyjęła drugi kubek z szafki i wsypała dwie łyżeczki nescafe. - Może pójdę powiedzieć „cześć" twojemu ojczymowi. - Zuzanna wciąż trzymała w ręku paczkę. - Jak sobie życzysz. Idąc do gabinetu, Zuzanna usłyszała zza drzwi głos Matthew. Odczekała parę sekund, słuchając z zainteresowaniem, po czym delikatnie zapukała i od razu weszła. - Więc naprawdę sądzisz, że powinienem odpuścić to draństwo, bez względu na moją opinię w firmie? - Matthew umilkł ze słuchawką przy uchu, wyraźnie spłoszony. - Przepraszam - powiedziała bezgłośnie Zuzanna. - Ethan, muszę kończyć, mam niespodziewanego gościa. Niedługo znów zadzwonię. - I odłożył telefon.

- Psychologia nazywa to przeniesieniem - wyjaśniła mu to Zuzanna w jednej z regularnych rozmów telefonicznych. - Karo 188 odeszła, Sylwia nie może być z nimi przez cały czas, więc oprócz Izabeli ty jesteś ich jedynym domowym opiekunem. - Wolałbym, żeby mój dotychczasowy status wroga publicznego Sprawdź Nagle uderzyła ją pewna myśl. — Skoro wszyscy... już wrócili... moja... moja pani... mnie potrzebuje. Już miała wstać, lecz książę położył dłoń na jej ramieniu. — Nie wrócił jeszcze nikt oprócz mnie — powiedział. — Nie lubię gier hazardowych. Wolę patrzeć na księżyc. Dotyk jego ręki wywołał u Tempery bardzo dziwne nieznane uczucie. Była to jakby cząstka tego, co czuła w duszy, w biciu swego serca. Nie potrafiła tego określić. Ponieważ własne myśli przerażały ją, po chwili powiedziała: — Muszę... podziękować waszej wysokości za... płótna. — Już pani skończyła obraz?