Powoli właczył sie w uliczny ruch swoim szerokim cadillakiem, odziedziczonym po ojcu kabrioletem rocznik szescdziesiat dziewiec, i ruszył w strone mostu Golden Gate. Paterno zazwyczaj grał zgodnie z zasadami. Chyba ¿e akurat mu przeszkadzały. Wtedy naginał je zrecznie do własnych potrzeb. Tak jak zamierza zrobic teraz, nawet jesli trzeba by było dokonac małego włamania. Pamela Delacroix miała grupe krwi 0 Rh+, taka sama, jak grupa krwi widniejaca na jej swiadectwie zgonu. Marla Cahill zas grupe 0 Rh-, co zgadzało sie z informacja zawarta w jej karcie ze szpitala Bayview. Paterno rozmawiał z oficerem, który zajmował sie zabezpieczeniem miejsca wypadku, i był niemal pewny, ¿e nie popełniono ¿adnej ra¿acej pomyłki. Pam Delacroix nie ¿yła. To tyle, jesli chodzi o jego teorie zamiany miejsc. Właczył migacz i tu¿ przed wjazdem na most zmienił pas. Cały czas zastanawiał sie, dlaczego ta nieszczesna sprawa stoi w miejscu. Portret pamieciowy człowieka, który przebrał sie w fartuch doktora Carlosa Santiago tej nocy, kiedy zmarł Charles Biggs, http://www.e-fizjoterapia.edu.pl cie¿arem jego ciała. Przysiadł na łó¿ku. Dotknał jej ramienia, a Marla miała ochote przytulic sie i wypłakac na jego piersi, jak głupia, słaba kobietka. Nie, ¿eby rzeczywiscie miała zamiar to zrobic, ale topniała jak snieg w słoncu pod dotykiem jego dłoni, takich silnych, ciepłych, delikatnych. Czuła je wyraznie przez cienki materiał pid¿amy. - Ju¿ dobrze? - upewniał sie. Marla otworzyła oczy. - Chyba tak. - Usłyszała swój własny głos, ni¿szy ni¿ zazwyczaj, zduszony. Z trudem panowała nad soba. W głebi duszy czuła, ¿e w ¿yciu nikt inny tak o nia nie dbał. Nie okazał jej tyle ciepła. Ani ojciec, ani ma¿, ani ¿aden inny me¿czyzna... Przełkneła sline, usiłujac wziac sie w garsc. - Chciałem tylko zobaczyc, czy wszystko w porzadku.
już pojadę do domu - powiedziała to spokojnie, bez emocji, ale wiele ją to kosztowało. - Odpychasz mnie. Milczała. Patrzyła na mijający ich samochód; dwóch chłopaków, których znała, pędziło na złamanie karku. Myśleli, że Shelby jest karana mandatem, i ryknęli śmiechem, który zagłuszył ryk silnika, a nawet zgiełk heavymetalowej muzyki. - Dzwoniłem. Sprawdź otaczało łysine na czubku jego głowy, a grube fałdy pomarszczonej skóry skrywały jego oczy skuteczniej ni¿ grube szkła okularów, zsunietych na czubek nosa. - Powiedziałem mu, ¿e wypłynałes. On na to, ¿e zaczeka. - Przegryzł nitke i okrecił ja wokół kawałka pomaranczowego mchu, który zaczynał teraz przypominac muche na łososie. - No a jak chciał czekac, to mu nie mogłem zabronic. - Ale kto to jest? - Nie powiedział. Ale zaraz go poznasz. - Ole w koncu podniósł wzrok i zerknał na Nicka znad szkieł. Nick widział 15 jego twarz na tle stojaków na papierosy, planów przypływów i kolorowych much. - Nietutejszy. Od razu widac.