Podniósł słuchawkę i wykręcił numer. Rainie odebrała dopiero po piątym sygnale, kiedy

– A cóż takiego zwojowali federalni z moimi komputerami? – Minęły dopiero dwadzieścia cztery godziny – odparł łagodnie Quincy. – Po dwudziestu czterech godzinach ja miałbym już coś do potwierdzenia. Cholera, w pięćdziesiąt sześć godzin dostaliście ode mnie koszulkę! – Daj spokój, Sanders – ucięła grzecznie Rainie. – Federalni mają lepsze zabawki. Takie jest życie. Luke siedział z zamyślonym wyrazem twarzy. Pochylił się do przodu, oparł łokcie o kolana i wbił wzrok w Sandersa. – Twierdzisz, że morderca zadał sobie tyle trudu, by skonstruować specjalny nabój dla Melissy Avalon. Nabój, którego nie można skojarzyć z jego osobą? – Nabój, który bardzo trudno byłoby przypisać właśnie temu komuś. Tak. – Ale dlaczego? – nie rezygnował Luke. – Jest przecież Danny. Chłopak przyniósł dwie sztuki broni upstrzone swoimi odciskami palców i w dodatku zarejestrowane na nazwisko szeryfa. Po co trzecia pukawka? Czy to nie zwiększa ryzyka? Ktoś może zauważyć u niego lub u niej pistolet i wspomnieć o tym później. Albo coś pójdzie nie tak. W zdenerwowaniu morderca upuści broń, czy zgubi pocisk z koszulką, już sam nie wiem, co tam jeszcze. Wydaje mi się, że stopień zagrożenia jest dla sprawcy wyższy przy dodatkowej broni. Wszyscy popatrzyli po sobie. Sanders już wcześniej poruszył tę kwestię. Nadal nie mieli odpowiedzi. – Znaczenie symboliczne? – spróbowała po chwili Rainie. Zerknęła na Quincy’ego, w ich http://www.e-projektydomow.com.pl mną! Kimberly siedziała przy sponiewieranym stole kuchennym. Popijała kawę i próbowała wymyślić, co zrobić ze swoim drugim wolnym dniem, kiedy odezwał się brzęczyk. To jej współlokator Bobby wyszedł do pracy, ogłosiwszy wcześniej, że będzie nocował u swojej dziewczyny. W ten sposób Kimberly będzie miała mnóstwo czasu do zabicia i całe mieszkanie, w którym mogłaby go zabijać. Powinna się zdecydować na dłuższą drzemkę. Poćwiczyć. Zjeść dużo owoców i warzyw. Popijała kawę, czując ciężar nieprzespanej nocy, i zastanawiała się, ile przecznic będzie musiała przebiec, żeby znów poczuć się człowiekiem. Brzęczyk znów jęknął. Kimberly wstała i wcisnęła guzik interkomu. - Czego? - Kimberly, to ja, twój tata.

myślała, ale w jej rodzinie nikt nigdy nikogo nie próbował zatrzymać. - Starego psa trudno jest nauczyć nowych sztuczek - wymamrotała we własnej obronie. Ale Quincy już odszedł. Robiło się późno, zapadał zmrok. Quincy próbował z samochodu dodzwonić się do byłej żony. Ale znów odezwała się automatyczna sekretarka. Rainie weszła do restauracji i skorzystała z automatu zawieszonego w korytarzu. Sprawdź przez kilka dni. Pewnie jego córka, pomyślał ze szczerym współczuciem Abe. Paskudna sprawa. Agent nic nie mówił, ale w miasteczku plotkowano na ten temat. Córkę Quincy’ego potrącił pijany kierowca. Abe słyszał tę historię już ze cztery razy podczas śniadań i obiadów u Marthy. Pozostałe listy okazały się reklamówkami. Rzucił pocztę na biurko Rainie. Mogła zająć się nią później. Skoro miał wolną chwilę, wyciągnął komórkę i zadzwonił do domu. Żona szlochała w słuchawkę. Szczeniak miał rano problemy z żołądkiem. Muszą zaraz jechać do weterynarza. – Na miłość boską, daj mu odrobinę otrębów i samo przejdzie. Trochę się uspokoiła, a potem jak zwykle uparła się oddać słuchawkę psiakowi. – No dobrze – skapitulował Abe. Szczeniak zaszczekał entuzjastycznie. – Nie kontrolujesz pęcherza.