spytała Marla. - Przekazała czek na rzecz kongregacji?

Niebo się otworzyło. Shelby poczuła strumień zimnych kropli na obnażonych plecach. Nevada poruszył się, wplatając ręce w mokre kosmyki jej włosów. - Utopisz się - drażnił się z nią, wciąż nie mogąc złapać tchu. - Nie przejmuję się tym. - No, to będziesz się przejmowała. - Nigdy. - Leżała na nim i śmiała się, czując, jak deszcz ścieka jej po nosie. Objął ją mocnymi ramionami i pocałował w skroń. - O, tak, księżniczko, uwierz mi, będziesz, i to bardzo. - Nie znasz mnie. - Znam cię dostatecznie dobrze - odparł i klepnął ją lekko po pupie. - Chyba powinniśmy zabrać ubrania i pognać do mojego wozu. Zaparkowałem go po drugiej stronie ogrodzenia, pół kilometra stąd. - Pół kilometra? - Nie chciałem, żeby ktoś nas przyłapał. Zaśmiała się, słysząc o takiej ostrożności. - No, chodź, podwiozę cię, dokąd zechcesz. Ta propozycja brzmiała cudownie, ale Shelby nie mogła aż tak ryzykować. Już i tak nazbyt kusiła los. Nawet w tej chwili ojciec mógł zadzwonić do domu Lily i zdać sobie sprawę, że jego jedyna córka go okłamała. Znała go i wiedziała, że na pewno zawiadomiłby policję albo, co gorsza, zorganizowałby własną ekipę poszukiwawczą z robotników z rancza. http://www.e-szambabetonowe.info.pl romans z bratem me¿a nie mo¿e sie dobrze skonczyc, nie mogła jednak zapomniec, jak gwałtownie i namietnie reagowało na niego jej ciało. O Bo¿e, o czym ona znowu mysli. Patrzac na swoje odbicie w lustrze, zmarszczyła gniewnie brwi i przeczesała palcami mokre włosy. - Dosc tego - powiedziała stanowczo, ale nie podobało jej sie to, co dostrzegła we własnych oczach. - Masz dzis mnóstwo rzeczy do zrobienia. Mnóstwo! Nie masz czasu na ¿adne romantyczne bzdury. - Ale wkładajac tenisówki i spieszac po schodach na dół, zastanawiała sie, czy jest z natury namietna i pozbawiona zahamowan, czy te¿ reaguje w ten sposób wyłacznie na Nicka. „Prawda jest taka, ¿e interesowali cie...

pewno jest w domu... o Bo¿e, prosze, spraw, ¿eby ktos mi pomógł. Drzwi windy rozsuneły sie, ukazujac pusty hol. Dziecko ucichło nagle. - Idziemy - warknał Monty. Korytarz tak¿e był pusty, oswietlony tylko kilkoma Sprawdź która musi chwycic i pociagnac, by spruc misternie utkany gobelin kłamstw, spowijajacy smierc Pam Delacroix. Ostro¿nie, by niczego nie przewrócic, obszedł ni¿szy poziom mieszkania - dwie sypialnie, łazienke i salon zamieniony na gabinet. Był to wyło¿ony ciemna boazeria pokój z kominkiem i spora biblioteka pełna ksia¿ek prawniczych. Rozsuwane drzwi prowadziły na pokład, z którego rozciagał sie widok na zatoke. Na biurku w rogu stał komputer. Przez ekran wolniutko przepływały zdjecia córki Pam. Paterno bez wahania wciagnał na rece lateksowe rekawiczki i ostro¿nie, ¿eby niczego nie naruszyc, przejrzał osobiste pliki Pam Delacroix, a tak¿e le¿ace na biurku papiery.