do niego podeszła, podając mu tym razem jakąś kartkę. Po kilku minutach wstał i zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze klubu. Półmrok uchronił Kelsey przed jego wzrokiem. Poczuła, że znów bez przyczyny ogarniają wściekłość. - Woda sodowa - obwieściła Sophie, stawiając na stoliku szklankę. - Dziękuję, poproszę od razu o rachunek. - Jasne. Aha, pytałaś, czy się nie boję tu pracować. Nie, nie boję się. Sprawę Cherie prowadzi supermiły facet z wydziału zabójstw. Chyba naprawdę przejmuje się jej śmiercią. Powiedział nam, że zabójca nie jest idiotą. Następną ofiarę wybierze gdzie indziej, oczywiście jeśli go wcześniej nie złapią. - To dobrze. Powinnaś jednak naprawdę na siebie uważać, wiesz. - Oczywiście. Sophie położyła na stoliku rachunek, a Kelsey http://www.eginekologwarszawa.net.pl znacząco na Dane'a, który nadal blokował jej drogę. - Telefon komórkowy. 68 Odsunął się. Chyba tylko o milimetr. Nie chciała go dotknąć, lecz przechodząc, musiała się o niego otrzeć. Zrobiła to i poczuła, że Dane ma nadal twarde mięśnie. Wyjęła telefon z torebki, którą przedtem rzuciła na krzesło w kuchni. Spojrzała na wyświetlacz i entuzjastycznie powitała rozmówcę. Przez chwilę słuchała, a potem odparła: - Nie, jeszcze się nie pokazała. - Spojrzała na
zniknęła. Chciałbym wiedzieć, dlaczego sądziłeś, że to się tak właśnie skończy. - Nie ma w tym nic tajemniczego - odparł Dane swobodnym tonem, choć czuł, że wszystkie mięśnie napięły się mu do granic wytrzymałości. - Zaginęła, a kobiety, które zaginęły, znajdowano ostatnio w kanałach. Sprawdź się bierze. Brakowało wyraźnych oznak, lecz ktoś tu był. W jej sypialni, w domu... Ktoś, kto nie chciał nic ukraść, niczego nie zabrał. Ktoś, kto miał znacznie gorsze zamiary, kto chciał... Chciał co? Nie wiedziała. Poduszka nie leżała pod tym kątem, pod jakim pamiętała, że ją zostawiła. Prześcieradło trochę za bardzo wystawało. A przedmioty na komódce? Czy nie przesunęły się o ułamek centymetra? Kelsey znów sprawdziła drzwi, potem przeszukała szafę i łazienkę. Zajrzała pod poduszkę. Dziennik Sheili leżał tam, gdzie go schowała. A jednak... i on