mordercy.

rozkoszował się tym, że pozbawia je życia w chwili, gdy stawały się dorosłe. – Cholera jasna. – Hayesowi zrobiło się zimno mimo upału panującemu w ciasnym, dusznym pomieszczeniu. Urodziły się z różnicą czternastu minut, więc tak samo umarły. Nie miał wątpliwości, że Elaine – młodsza, urodzona minutę po pierwszej – była świadkiem cierpień Lucilłe, uduszonej czterdzieści siedem minut po dwunastej. Zapewne tą samą wstążką, która teraz oplatała jej włosy, przeguby, kostki i usta. Hayes domyślał się, że na wstążce znajdą ślady skóry tam, gdzie wbiła się w miękkie ciało na szyi. I że znajdą jeszcze inne ślady na ich ciałach; dziewczyny oszołomiono, podduszono paskiem, a potem zamordowano wstążką, w którą wpleciono drut. Każda z nich przeżyła dokładnie dwadzieścia jeden lat. Zupełnie jak bliźniaczki Caldwell, ostatnia sprawa, nad którą RickBentz pracował w Los Angeles. Sprawa, która trafiła na półkę archiwum, gdy odszedł. Choć mu się to nie podobało, musiał przyznać, że tym razem Bledsoe trafił w dziesiątkę. Dlaczego zginęły akurat teraz, zaledwie kilka dni po rym, jak Rick Bentz wrócił do Kalifornii? Rozdział 12 Idiota! – O1ivia gniewnie spojrzała na komórkę. Ściskała ją w dłoni, ale nie wybrała numeru Bentza, denerwowała ją sama myśl o rozmowie. Co za idiotyzm! Nigdy nie była zastraszoną, zahukaną kobietką, której brak http://www.endometrium.com.pl/media/ Kurt. Musi się wziąć w garść. Z komórką w dłoni zatrzymała się na rogu, na światłach. Wcisnęła guzik i na wyświetlaczu pojawił się telefon siostry. Zaczęła pisać. Trzask! Gwałtownie podniosła głowę, odwróciła się za siebie. Co to za hałas? Brzmi inaczej, niż kiedy stanie się na gałązkę. Raczej ostry, twardy dźwięk. Powinna go znać. Nikogo nie widziała. Tylko starszy facet i pies – szli w przeciwnym kierunku. Ponieważ na ulicy nie było żadnych samochodów, zignorowała czerwone światło, weszła na jezdnię i dalej pisała do Laney. „Wiesz co? Mamy prawie 21 lat. Pełnoletnie. W Silvio o 23.00! O północy ja stawiam. Balujemy!”

rozdzwoniła się jego komórka. Wyświetlacz poinformował go, że to prywatny numer Montoi. – Cześć – rzucił do słuchawki. – Siema. Masz chwilę? Bentz odczekał sekundę. Oczywiście były partner nie przepuści okazji do żartów. – Jedną odparł sucho. Sprawdź Jej egzemplarz? Zaschło mu w gardle, gdy odwracał stronice. Cisnął książkę na ziemię. Ciemny pokój wkradał się do jego duszy. To zbieg okoliczności, nic więcej. A jednak... Czuł, że tu była. Prawie. – Idiota – mruknął pod nosem i zatrzymał wzrok na biurku. Ustawiono je koło szafy, wyjęto szuflady, na porysowanym blacie stał jeszcze stary telefon. Słuchawka poniewierała się obok. Czy Jennifer naprawdę tu bywała? Spędzała tu całe dnie? Noce? Z Jamesem? Podszedł do drzwi balkonowych. Zabito je deskami od zewnątrz, ale i tak szyby popękały. Gdyby je otworzył, zobaczyłby wewnętrzne podwórze. Nie wiedział, czy otwierały się do środka, czy na zewnątrz, więc spróbował w obie strony.