z tego sprawy. Przypomniał sobie, jak spał na kanapie

- A gdybyś wiedziała? - Też nie pisnęłaby ani słowa - broniła jej Flic. Imogen jednak nie wyglądała na przekonaną. - Słuchaj, gówniaro, pora zrozumieć, że krew gęściejsza od wody. I to my jesteśmy twoją rodzina, nie ten... - wymówiła ostatnie słowo z najwyższą pogardą. - Nieważne, co myślisz, po prostu masz z nami trzymać, rozumiesz? - Dobrze, już dobrze. - Chloe wstała. - Ja nie żartuję. - Imogen wstała także. - Imo, przestań na nią napadać! - Ona tak zawsze - poskarżyła się Chloe. - Ale ma rację, naprawdę musisz to zrozumieć. - Dobrze - powtórzyła dziewczynka. Flic ściszyła głos. - W sprawie mamy i Matthew nie musisz rozumieć, dlaczego postępu jemy tak, a nie inaczej... - I nieważne, czy się z nami zgadzasz - dorzuciła Imogen. Chloe nie odrywała wzroku od Flic. - Ale ja naprawdę nie rozumiem. - Bo to za skomplikowane. Z czasem zrozumiesz. http://www.eogrzewaniepodlogowe.com.pl/media/ - Tak? Może powtórzyć swoją ofertę? Milion funtów? A dlaczego nie dwa? Chyba Wasza Wysokość może sobie na to pozwolić? Nie próbuj zaprzeczać, przeczytałam to! - Podsunęła mu książeczkę pod nos. Dlaczego się tak zachowała? Przecież zaplanowała to całkiem inaczej! Zamiast przywitać go wyniosłym milczeniem, nakrzyczała na niego niczym zazdrosna kochanka. Ta książka! Zapomniał o jej istnieniu, a teraz przeklinał ją jeszcze mocniej niż w dniu, w którym się dowiedział, że została napisana. Silniejszy niż złość był jednak ból. - Dwa miliony? A czemu poprzestać na tym? - odparł kąśliwie. Mógł przymknąć oczy na wiele spraw, ale podobnej chciwości nie zamierzał tolerować. - Dlaczego nie trzy albo cztery? Uprzedzam w każdym razie, że nic nie wskórasz. Fakt, że jestem tym, kim jestem, nie oznacza, że lekką ręką wyrzucę pieniądze na twoje zachcianki. Już i tak zaproponowałem ci więcej, niż to warte. - I wiem dlaczego. Edward obserwował ją w napięciu. Czy któryś z ludzi szefa policji złamał regulamin i powiedział jej prawdę? - Nic dziwnego, że chcesz się mnie pozbyć! Wiem, jak bardzo ci przeszkadzam! – wyrzuciła z siebie. - Nietrudno było się domyślić, kiedy już odkryłam, kim jesteś! Używasz tego apartamentu jako swojego... prywatnego burdelu! Dlatego wziąłeś mnie za prostytutkę! I jeszcze masz czelność kwestionować moją moralność! Wcale nie chciała mu pokazywać, jak bardzo ją to wszystko obeszło. - Nic mnie to nie obchodzi - dodała, odzyskawszy panowanie nad głosem. Jak mogła się tak okłamywać? Cała ta sytuacja obchodziła ją bardziej niż cokolwiek do tej pory w jej życiu. – Postanowiłam przyjąć twoją ofertę i sprzedać ci apartament, ale za faktyczną cenę rynkową. - To postanowienie było wynikiem długiej dyskusji z sobą samą. Nie chciała brać więcej, niż wart był apartament, ale w ten sposób pozbawiała Kate i Sama sporej sumy pieniędzy. Czuła jednak, że przyjęcie zawyżonej sumy byłoby nieetyczne i po prostu nie potrafiła tego zrobić. –Załatwmy to jak najszybciej. Jestem gotowa wyprowadzić się natychmiast.

oczami. - Przyjechałam odwiedzić Johna Pascoe. - Pani jest...? - Felicity Walters. Przyjaciółka. Twarz kobiety rozjaśniła się w uśmiechu. - Felicity! Tyle o pani słyszałam! - Cofnęła się, żeby wpuścić Flic do Sprawdź Tempera wzdychając z ulgą. Czuła się jak troskliwa kwoka, niespokojna, gdy jakieś kurczę na chwilę znika jej z oczu. Nie mogła być pewna, że macocha nie zrobi żadnego głupstwa. Była taka dobroduszna ¡ życzliwa, że nie umiała powiedzieć „nie”. 47 Tempera pomogła jej się ubrać w jedną z atrakcyjnych zwiewnych sukien, które przywiozły ze sobą, i krótki, dopasowany żakiet. Namówiła też, aby zabrała ze sobą lekki płaszczyk. — Nad morzem często bywa bardzo zimno — powiedziała. — Papa opowiadał, że w klimacie śródziemnomorskim burze zrywają się nagle, bez żadnego