- Przepraszam! - zawołała za

do prowadzenia takich rozmów. – Chodzi o tę wyprawę kajakami, tak? Tę dla ojców i synów? Rob mówił mi o tym. Chce cię zabrać, ale on nie jest twoim ojcem. J.T. podniósł głowę. Brudne policzki miał poznaczone śladami łez. – Chcę... chcę pojechać z Robem. A więc tu jest pies pogrzebany, pomyślał Sebastian. – To dlaczego nie pojedziesz? Mama przecież ci pozwoli. Chłopiec znów zaczął płakać. A niech to, pomyślał Sebastian, po raz pierwszy w życiu zły, że się nie pomylił. Oparł głowę na ramionach i wpatrzył się w wodę omywającą kamienie. – J.T., twój ojciec był moim przyjacielem. W ostatnich latach przed jego śmiercią nie widywaliśmy się tak często, jak byśmy chcieli, ale jedno wiem na pewno. On chciałby, żeby w twoim życiu byli mężczyźni tacy jak Rob i ja. – Wiem. Nie o to chodzi. – Nie zapomnisz go, J.T. – powiedział cicho. – Nigdy go nie zapomnisz. Chłopiec podciągnął wyżej kolana i oparł na nich głowę, http://www.epompyciepla.biz.pl Federico zyskał w jej oczach. Uznawał prawo synów do zabawy i poznawania świata. Jak niesprawiedliwie go oceniła w czasie jazdy z lotniska! Uważała, że nie poświęca synom wystarczająco dużo czasu i uwagi. Bardzo się pomyliła. Arturo wspiął się na zjeżdżalnię i zjechał głową do przodu. Podniósł się, podbiegł do ojca i złapał go za nogę. - Tatusiu, pobawimy się w chowanego? - Ale tylko tutaj - zgodził się Federico. - Pod żadnym pozorem nie możecie iść dalej niż do fontanny. Przez cały czas muszę wiedzieć, gdzie jesteście. Mały Paolo zmarszczył czółko. - To jak mamy się bawić w chowanego, skoro ty będziesz wiedzieć, gdzie jesteśmy?

Oczywiście to dlatego Redwing tu przyjechał. Nie po to, by odwiedzić dom babci, lecz by bronić Lucy. To było obrzydliwe. Barbara nie potrzebowała żadnego mężczyzny, by ją chronił. Była inna. Silna. Może właśnie dlatego Jack ją odrzucił. Sebastian uśmiechnął się i od tego uśmiechu po plecach Barbary przeszedł dreszcz. Sprawdź ochlapała. Chłopcy wybuchnęli śmiechem. - Ale ci dołożyła, wujku! Aż się wkurzyłeś! - Benjamin! - oburzyła się Amy. - No bo tak było! - błysnął uśmiechem Jeremiah. - Wujek się wkurzył, bo go ochlapałaś!. - Chłopcy! - Pierce nie miał ochoty na żarty. - Bardzo proszę, byście więcej tak nie mówili. To bardzo nieładnie. Jak jeszcze raz to usłyszę, za karę przez cały dzień będziecie siedzieć w pokoju. Malcy wymruczeli przeprosiny, obiecując, że będą grzeczni.