Chloe, Matthew odwiózł Johna do domu, Sylwia zabrała ze swego

- Wszystko w porządku. - Lorenzo podążył wzrokiem za jej zaniepokojonym spojrzeniem na sufit. - Tu jest zupełnie bezpiecznie, a chłód, chociaż nieprzyjemny, też ma swoje zalety. Więziono tu przez pewien czas pierwszego męża mojej babki - dodał w zamyśleniu. - Był przeciwny Mussoliniemu i popełnił błąd, mówiąc to głośno. Został więc uwięziony i torturowany w swoim własnym domu. Moja babka nigdy się z tym nie pogodziła. Często mi o tym opowiadała. Gdyby miała wybór, wolałaby zamieszkać w jakimś konwencie, ale przyrzekła mężowi, że zostanie w Castillo. Jej małżeństwo z moim dziadkiem zostało zaaranżowane przez jej pierwszego męża, kiedy umierał z powodu urazów zadanych podczas tortur. Ukradziono wtedy z Castillo wiele dzieł sztuki i opróżniono półki z wina. Ale jednego skarbu nie mogli zabrać. Jodie rozejrzała się w niedowierzaniu po zimnym, podziemnym pomieszczeniu. - Tutaj jest coś cennego? Lorenzo potrząsnął głową. - Nie tu. Chodźmy. - Poprowadził ją do małych drzwi, które otwierały się na kolejne schody. - Wiodą do głównego salonu - wyjaśnił. - Do apartamentu Cateriny? - zapytała Jodie niespokojnie. - Caterina zajmuje apartament babki, przylegający do salonu, dlatego używam właśnie tych, a nie głównych schodów. Osiągnęli szczyt schodów i następne drzwi. - To właśnie tutaj, ukryta pod tkaniną, którą pierwszy mąż mojej babki ozdobił ściany, znajduje się seria malowideł ucznia Leonarda. Zdaniem mojej babki w ich tworzeniu uczestniczył sam mistrz. Wprowadził ją do dużego pokoju o ścianach pokrytych zielonym jedwabiem. Pomieszczenie wyglądało na zaniedbane, zapach kurzu mieszał się z lekkim aromatem róż. - Książę obawiał się, że ludzie Mussoliniego będą rościli pretensje do Castillo ze względu na te malowidła, więc je ukrył. Marzył, by pewnego dnia przywrócić im dawną świetność. Nasza rodzina jest duża, niektórzy jej członkowie uważają, że Castillo powinno zostać sprzedane, a zyski rozdzielone. Babka chciała zostawić Castillo mnie, ponieważ wiedziała, że w jej imieniu wypełnię obietnicę, którą złożyła swojemu umierającemu pierwszemu mężowi. - W takim razie skąd ten warunek, że musisz się ożenić? - To sprawka Cateriny. Moja babka była bardzo dobra i o innych myślała tylko dobrze. Caterina wykorzystała moment po śmierci Gina, żeby przekonać babkę, że byliśmy sobie przeznaczeni i że pragnę ją poślubić. To awanturnica, której małżeństwo z Ginem dało pewną pozycję społeczną. Chciałaby wznieść się jeszcze wyżej dzięki małżeństwu ze mną. Jedyne, co się dla niej liczy, to pieniądze i pozycja. Jodie zmarszczyła brwi. Instynkt podpowiadał jej, że Lorenzo mówi prawdę, a Caterina okłamała ją. - Caterina wie, jak ważne jest dla mnie Castillo - mówił dalej Lorenzo. - Gino opowiedział jej o mojej obietnicy danej babce, a ona postanowiła zdobyć przy okazji coś dla siebie. Na szczęście dla mnie notariusz mojej babki zdołał uniknąć wpisania do testamentu jej imienia, więc wyszło na to, że mam się ożenić, a nie, że mam się ożenić z Caterina. Na dokładkę Caterina postarała się przekonać pewien rosyjski syndykat, że Castillo jest na sprzedaż. Chcieliby tu urządzić ekskluzywny hotel. - Ale dlaczego przychodzisz tu nocą? - Bo nie mogę tego robić w dzień, kiedy jest tu Caterina. - Wzruszył ramionami. - Zresztą, ja też mam swoje marzenia. Chciałbym, żeby w Castillo powstał ośrodek rehabilitacji dla młodych ofiar wojny. Rehabilitacji zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej. Chcę, żeby Castillo stało się domem uzdolnionych artystów i rzemieślników, którzy będą pracowali nad jego renowacją, i ich młodych następców. Chcę wygonić z Castillo i z serc młodych ofiar wojny przynajmniej jakąś część smutku i cienia, zamieniając je na słońce i radość życia. Spotkania we Florencji są związane z moimi planami dotyczącymi Castillo. Jak tylko się pobierzemy i Castillo stanie się moją własnością, natychmiast zajmę się renowacją malowideł. Jodie usilnie starała się nie rozpłakać, a jej wcześniejsze podejrzenia w stosunku do Lorenzo rozpłynęły się w oceanie podziwu. - Brzmi wspaniale, to naprawdę imponujące przedsięwzięcie - powiedziała, spoglądając na niego ciepło. Lorenzo odpowiedział jej spojrzeniem i Jodie wstrzymała dech, kiedy postąpił krok w jej kierunku. - Caterina tak nie uważa. Wolałaby, żeby Castillo zostało sprzedane, a pieniądze mogła wydać na siebie. Doprowadziła mojego kuzyna do śmierci i gdybym nawet ją kochał, zamiast nienawidzić, nigdy bym jej tego nie wybaczył. http://www.eveonlinepolska.pl/media/ - Kurde - odezwała się z podziwem Imogen, kręcąc głową. - Jesteś niesamowita! Flic nie obchodziło, czy to komplement czy nie. - Jeśli będziesz się tego trzymać, póki tu jesteś, to spoko, zyskasz tylko współczucie. - Co masz na myśli z tym „póki tu jesteś"? - przestraszyła się nagle Imogen. - Pewnie będą cię tu trzymać, póki świrolodzy nie uznają, że możesz wyjść. Wszystko zrozumiałaś? - Nie chcę tu być. Chcę papierosa. - Ale go nie dostaniesz. Imo, skup się, na miłość boską. Masz im powiedzieć, że nie mogłaś znieść myśli o stracie także Groosi, że czujesz się winna, i tyle. W porządku?

Jodie miała tego dosyć. - Nie, to ja ostrzegam ciebie. Wychodzę za ciebie tylko dlatego, że chcę pokazać Johnowi, że nie jest jedynym mężczyzną, który spojrzał na mnie łaskawym okiem. Kiedy wrócę do domu, chcę móc trzymać głowę wysoko, a nie chować się po kątach przed współczuciem. Powodem jest moja duma, a nie zachłanność. Nie chcę twoich pieniędzy! Lorenzo milczał. ROZDZIAŁ SIÓDMY - Muszę ci coś powiedzieć. - Caterina stała przed Jodie, blokując jej wyjście z ogrodu. - Był tu Alfredo. Po co przyjechał? Sprawdź - Próbuje nam pomóc - wyjaśniła Sylwia. - Jak przyjdzie, to ja wracam na górę - oświadczyła Imogen z paniką w głosie. - Dlaczego? - spytała cicho Chloe. - Bo nie możesz spojrzeć mu w oczy? Flic spojrzała na nią ze złością. - Tu raczej nie chodzi o oczy. - Możliwe - odparła śmiało najmłodsza z sióstr. - Uspokójcie się, dziewczynki - poprosiła Sylwia. Zuzanna obserwowała Imogen przez chwilę, ale się nie odzywała. - Czemu tak na mnie patrzysz? - spytała tamta. 295 Matthew wrócił z ogrodu całkiem przemoczony.