domu opieki. Albo zaliczała się do wyższych sfer i miała willę nad Morzem Śródziemnym. Zresztą, to było bez

cia¿e. Pojawiły sie plotki, ¿e ojcem dziecka jest jeden z członków klubu, ale Dolly nie podała ¿adnego nazwiska. Kylie dorastała przy licznych... có¿, prawie ojczymach - to chyba najlepsze okreslenie. Bystra dziewczyna, w szkole swietnie sobie radziła, otrzymała kilka stypendiów i poszła na studia. Zrobiła dyplom i udało jej sie zdobyc prace w du¿ej firmie inwestycyjnej w centrum. Bardzo ambitna. Dostała nawet propozycje przejscia do konkurencyjnej firmy, w której przez jakis czas pracowała. - Pracowała? - Tak. Odeszła mniej wiecej półtora roku temu. Ni stad, ni zowad. Nie podała przyczyny, ale ta decyzja zupełnie do niej nie pasowała, bo dotad była bardzo skoncentrowana na swojej karierze, chciała zajsc wysoko, nie istniały dla niej szklane sufity. Chciała pieniedzy i dobrego ¿ycia. A jednak pewnego dnia rzuciła to wszystko. - Oczy Janet lsniły. -Od tego czasu nikt z sposród jej przyjaciół nie miał od niej wiadomosci. Jakby nagle znikneła z powierzchni ziemi. - Nie ¿yje? - Nie sadze. W takim wypadku czynsz za jej mieszkanie i http://www.gabinet-terapeutyczny.com.pl/media/ pucołowata, a brzuch jeszcze się powiększył. Powieki opadały, a szyję i czoło przecinały głębokie, nieregularne zmarszczki. Rude włosy posiwiały i bardzo się przerzedziły, ale wciąż prezentował się okazale i kiedy wstał, a miał sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, przypomniała sobie, jaki potrafił dominować na ławie sądowej. - Mój Boże, dziewczyno, dobrze cię widzieć. - Rozłożył szeroko ramiona, ale Shelby nie ruszyła się z miejsca i zachowywała dystans. - Musimy porozmawiać. - Do diabła, co ty tutaj robisz, malutka? - Jego błękitne oczy zdradzały rozczarowanie i miała ochotę podbiec do niego, zarzucić mu ręce na szyję i powiedzieć: „Och, tato, stęskniłam się za tobą”. Ale nie zrobiła tego. Przeciwnie, stała sztywno wyprostowana i walczyła ze sobą, żeby się nie rozkleić. Nie była już przerażoną małą dziewczynką. - Sam na sam, sędzio. Musimy porozmawiać bez świadków. - Spojrzała wymownie na jego pomagierów. Odprawieni jednym skinieniem głowy szefa, mężczyźni szybko podnieśli się z krzeseł i, żegnani cichymi, pośpiesznymi zapewnieniami sędziego Cole’a o tym, że spotkają się później, sztywnym krokiem obeszli dom i zniknęli za bramą. Zapadła cisza, w której słychać było tylko brzęczenie pszczół i stukanie dzięciołów, ale Shelby

- Pomysle o tym. - Marla czuła sie jak ostatnia kretynka. - Dobranoc, kochanie. Spij dobrze. - Jasne. - Cissy kiwneła głowa, ale ciagle patrzyła na matke podejrzliwie spod sciagnietych brwi. Rzuciła na rozlany lakier kilka papierowych serwetek. Marla wyszła, zamykajac za soba drzwi, i pospieszyła korytarzem do pokoju Jamesa. Sprawdź marnowała cenny czas. - Och, tato, padalcu jeden - powiedziała, rozczarowana, chociaż wiedziała, że trochę to niemądre z jej strony. Jej ojciec zawsze był i będzie wielkim manipulantem. Z sobie tylko wiadomych powodów nie chciał, żeby Shelby odnalazła Elizabeth, i stawiał na jej drodze wszelkie możliwe przeszkody. Człowiek, który wypierał się własnej córki z nieprawego łoża, zrobi to samo swojej wnuczce. - A niech cię, tato - szepnęła Shelby i wróciła do dokumentów. Następna była teczka Nevady. Położyła ją sobie na kolanach i oświetlała latarką kolejne strony. Pełno było na nich wpisów, głównie na temat burzliwej młodości Nevady, ale były również inne strony, strony z uwagami natury osobistej. Sędzia Cole nie silił się na powściągliwość i pisał pogardliwie o „chuliganie Metysie”, który już jako dziecko zachowywał się okropnie, a mimo to sędzia później przyjął go do pracy. Na jednej z kartek widniała notatka, że sędzia podejrzewa, iż jego córka jest w ciąży, a ojcem dziecka jest ten „pozbawiony matki sukinsyn Smith”. - No i kto tu jest prawdziwym draniem? - zapytała, zamykając teczkę. Drżącymi palcami dotknęła teczki z własnym imieniem i nazwiskiem. Zerknęła na zegarek. Dziewiąta czterdzieści pięć. Była tu od dwudziestu minut, a