- Uspokój się, odetchnij głęboko. Wszystko będzie dobrze.

- Nie chcę kamer na grobie córki! Nie pozwalam! Ale w tym momencie Rodman i Jackson zaczęli już przytakiwać. Quincy odwrócił się wolno w stronę Everetta. Szef spoglądał ze współczuciem, ale też potakiwał. Quincy poczuł, że czas się zatrzymał. Przypomniał sobie popołudnie, o którym nie myślał od lat. Był wtedy w wesołym miasteczku razem z Man¬ dy i Kimberly. Obiecał córkom dzień spędzony wspólnie z ojcem i postawił im tyle przejażdżek, ile były w stanie wytrzymać ich żołądki. Później, kiedy kupił im watę cukrową, odwrócił się i zobaczył jakiegoś mężczyznę robiącego zdjęcia dzieciom na karuzeli. Przypomniał sobie, jak radość zniknęła z jego twarzy, a całe ciało ogarnął chłód. Obserwował pedofila, który fotografował roześmiane dzieciaki, i myślał tylko o tym, że jego córki są tuż przy nim. Jego słodkie, piękne, zdrowe córeczki. Ogarnął go gniew, serce waliło w piersi jak młotem. Popatrzcie na tego mężczyznę - powiedział. - Kiedy zobaczycie kogoś podobnego, nie bójcie się uciekać. Kimberly słuchała z uwagą i w końcu przytaknęła, a Mandy zaczęła Płakać. Wiele tygodni później wciąż śniły jej się koszmary o mężczyźnie w cuchnącym płaszczu, który przyszedł z aparatem fotograficznym i chciał http://www.hydraulika-silowa.info.pl i Kimberly odwrócili się w jej stronę. Quincy skinął. - Mów. 228 - Phil de Beers i Mary Olsen nie żyją. Godzinę temu policja znalazła ich ciała w samochodzie zaparkowanym niedaleko jej domu. Wóz był zarejestrowany na nazwisko de Beersa. Nie ma jeszcze potwierdzenia, ale policjanci podejrzewają otrucie. Oboje mieli na ustach białą pianę. W samochodzie był wyraźnie wyczuwalny zapach migdałów... - Cyjanek - stwierdził Quincy, a Rainie przytaknęła ponuro. - W samochodzie znaleźli też pudełko czekoladek. Dwóch brakowało. Reszta miała ten sam zapach migdałów. Lokaj twierdzi, że zanim Mary wyszła z domy, odebrała przesyłkę. Opakowanie firmy kurierskiej znajdowało się w domu. Bez adresu zwrotnego.

– Mam świadka z FBI – odciął się Charlie. Quincy spojrzał w niebo. – Gdzie? – Cholera, myślałem, że obowiązuje was jakaś etyka zawodowa. Quincy zerknął na Rainie. – Tak jak w Waco. Sprawdź świadczyć. – Jest pan ekspertem? – Vander Zanden uważnie przejrzał dokumenty Quincy’ego. – Czy zdoła pan wyjaśnić, co się tutaj stało? – Wątpię, czy można mówić o ekspertach w przypadku tego typu zbrodni. – Trzeba było zainstalować wykrywacze metali. – Dyrektor odwrócił się w stronę budynku. – Strzelanina w Springfield była pierwszym ostrzeżeniem dla naszego stanu. Ale myślałem, że ten problem dotyczy szkół średnich. My mamy tu znacznie młodsze dzieci. Nie chciałem, żeby już na początku swojej edukacji musiały przechodzić przez bramki i poddawać się rewizji. – Osobiście nie jestem zwolennikiem wykrywaczy metali – oświadczył Quincy, ale zanim dyrektor podchwycił tę myśl, dodał: – Ustawieni w długą kolejkę przed wejściem, uczniowie byliby tylko łatwiejszym celem. – Przecież to jakiś koszmar! – Vander Zanden pokręcił głową. Z trudem trzymał nerwy na