- Chory na umyśle? Co ci przyszło do głowy?

jakieś podejrzenia, prawda? Odpowiedziało jej milczenie. – Sebastianie, zasługuję na to, żeby wiedzieć. – Tu nie chodzi o zasługi, tylko o to, co zrobisz z tą informacją. – Nie masz do mnie zaufania. Zmarszczył brwi. – Nie mam pojęcia, co to znaczy. Czy to, że będziesz siedzieć spokojnie i robić tylko to, co ci każę? Na pewno nie. Czy też, że zrobisz to, co będziesz uważała za najlepsze dla bezpieczeństwa dzieci? Owszem, tak. – Chodzi mi o zaufanie w ogóle. – Nie ma czegoś takiego. – Jest! To wtedy, gdy wierzysz, że druga osoba ma wewnętrzny kompas, który zawsze wskaże jej właściwy kierunek. Nie chodzi o to, by nie popełniać żadnych błędów, bo każdy je popełnia, ale by przynajmniej próbować podjąć te jedyne, właściwe decyzje. – Nie jestem pewien, czy ,,właściwa decyzja’’ oznacza to samo dla mnie i dla ciebie. – To też nie jest istotne. Nie chodzi o to, by dwie osoby myślały http://www.identyfikacja-wizualna.net.pl/media/ urzędowi i złamał zasady etyki, których przez całe życie usilnie starał się przestrzegać. A wówczas nie wiadomo, co mogłoby się zdarzyć. Był z tym wszystkim sam. Sebastian Redwing nie skontaktował się z nim i Jack teraz żałował, że pod wpływem impulsu zadzwonił do Redwing Associates. Plato ostrzegał go, że Sebastian prawdopodobnie nie odezwie się, jeśli nie będzie znał więcej szczegółów. – Proszę zadzwonić, gdyby się pan zdecydował je ujawnić – powiedział mu. – Przekażę wiadomość Redwingowi. Nie chciał powiedzieć, gdzie Sebastian przebywa, ani nie przełączył rozmowy. W końcu sfrustrowany Jack odłożył słuchawkę. Czuł się chory z obrzydzenia. Przecież szczegóły nie

A ona wtedy myśli o jego cudownych pocałunkach i ciepłym dotyku, przez co jego grubiaństwo tym bardziej ją razi. - Jak mąż zareagował na twoją menażerię? - Nie protestował. Chyba go rozbawiła. - To już coś, nie uważasz? Mężczyzna, który potrafi Sprawdź bezpieczna, powtarzał sobie w duchu, patrząc, jak Kingsfeld idzie w jego stronę. - Twoja żona jest świetną tancerką - powiedział hrabia, biorąc kieliszek porto od lokaja. - Ty też nieźle sobie radzisz, Astinie - stwierdził Kit z szerokim uśmiechem. - Chyba ani razu nie nadepnąłeś jej na palce. Hovarth zerknął ku drzwiom, za którymi zniknęła lady Althorpe, i położył dłoń na ramieniu przyjaciela. - Mogę zamienić z tobą słowo, Sin? - Oczywiście. Wybaczcie na chwilę. I nie zakładaj się o nic z Kitem, Wally. - Do licha! Przestań ostrzegać moje ofiary.