że Wasza Wysokość już siedzi w limuzynie.

- Tak właśnie ci powiedział? Mężczyzna, którego miałaś poślubić? - domyślił się Lorenzo. - To dlatego cię nie chciał. Jodie zarumieniła się. Powiedziała za dużo. Popełniła błąd, który mogła tylko złożyć na karb zmęczenia i stresu, wywołanego całą tą sytuacją. - Nie. - Ale to była przyczyna konfliktu między wami? - drążył Lorenzo. - Nie podobało mu się, że ta noga jest taka... nieładna. - Jodie spróbowała lekceważąco wzruszyć ramionami. - Ale to chyba naturalne, prawda? Mężczyźni lubią piękne kobiety, a ja... - Umiłowanie piękna jest nierozerwalnie związane z ludzką naturą - odparł sentencjonalnie Lorenzo. - Ale czasem największe piękno rodzi się z cierpienia i bólu. Jodie patrzyła na niego niepewnie. Była zbyt zmęczona, by analizować tę enigmatyczną uwagę. Z tęsknotą w oczach popatrzyła na łóżko. Lorenzo zauważył kierunek jej spojrzenia. - Zostawię cię teraz. Wszystko, co potrzeba, powinnaś znaleźć w łazience, a jeżeli będziesz miała jakieś życzenia, poproś Pietra, który zaraz przyniesie twoje rzeczy. On powtórzy Marii, a ona wszystko załatwi. - Pietro i Maria... Pracują tutaj? - Opiekują się Castillo. Zatrudniła ich moja babka. Powinni już przejść na emeryturę, ale tu był ich dom i byłoby okrucieństwem odesłać ich teraz. - Odwrócił się do drzwi i dodał jeszcze: - Kiedy już poczynimy wszystkie ustalenia związane ze ślubem, postaram się, żeby to miejsce stało się bardziej przyjazne do mieszkania. A więc mieli zamieszkać tutaj? Tak wiele było pytań, które powinna zadać, ale w tej chwili była zbyt zmęczona, żeby interesować się czymkolwiek innym poza snem. ROZDZIAŁ PIĄTY Kąpiel była gorąca, a ręczniki, które przyniosła jej Maria, cudownie miękkie i puchate. Podobnie jak sypialnię, również przylegającą do niej łazienkę urządzono nowocześnie i funkcjonalnie. Owinięta w jeden z ręczników, Jodie podreptała na bosaka do sypialni i otworzyła walizkę w poszukiwaniu koszuli nocnej. Obok koszuli leżała frywolna bielizna, zakupiona specjalnie na miesiąc miodowy. Skąd też te rzeczy wzięły się w jej walizce? Odpowiedź znalazła na karteczce, wciśniętej pod koszulę nocną. „Szkoda byłoby, gdybyś nie wzięła tych ślicznych rzeczy. Nigdy nie wiadomo, może spotkasz kogoś, kto doceni i je, i Ciebie. Andrea". Jodie omal nie parsknęła śmiechem, ale przypuszczała, że te szmatki raczej nie znajdą aprobaty u Lorenza. Włożyła koszulę nocną, zamknęła walizkę i postawiła ją na podłodze, potem wpełzła do ogromnego łoża i zgasiła światło. Powinna była przemyśleć swoją sytuację i znaleźć sposób wykaraskania się z niej, ale na to była stanowczo zbyt zmęczona. http://www.kleks-katowice.pl 155 Prawie zrezygnował już z przekonywania Karla i Ethana do prawdy o swych pasierbicach. Wciąż pragnął, aby to oni mieli rację, ale nie widział żadnego sensu w przypuszczeniu, że po śmierci Karo miałyby go mniej nienawidzić, raczej wprost przeciwnie. Była to jedna z przyczyn, dla których coraz bardziej obawiał się rozprawy. Mogły przecież tak ułożyć sobie zeznania, aby koroner uwierzył, że życie Karo zrobiło się nie do zniesienia. Co zresztą nie było bardzo dalekie od prawdy, niech mu Bóg pomoże... Fakt, że dotąd niczego takiego nie zeznały, stanowił jedyny jasny punkt, kiedy rozpoczęło się postępowanie dowodowe w sądzie. Wejście do siedziby sądu tylko kilka kroków dzieliło od

— Zamierzałam po powrocie pójść do twojego pokoju i obudzić cię, abyś jak zawsze rozpięła mi suknię — powiedziała lady Rothley. — Lecz w takim razie będzie lepiej, 70 jeśli położysz się na moim łóżku i zdrzemniesz, dopóki nie wrócę. Sprawdź łóżku, jakby spadła albo została zrzucona. Aż się prosiła, by jej użyć. Flic obróciła się tyłem do zdjęć, zrobiła trzy kroki i ją podniosła. Trzeba to zrobić. Zamknęła oczy i skupiła się na zadaniu. Położyć poduszkę na twarzy śpiącego. Przycisnąć. Mocno przycisnąć. Stłumiony krzyk... Szok przerażonego staruszka przenika do jej ramion i całego ciała... Drgają schowane pod kołdrą nogi... Wolna ręka zaciska się na jej ramieniu... a potem opada. Przyciska mocniej. Czeka. Już słabnie. Zaraz wszystko się skończy.