- O tak... o tak... -jeczał Monty.

- Ale przyje¿d¿a, tak? - Eugenia wróciła do meritum. A wiec jej tesciowa te¿ tu jest. - Tak powiedział, ale kto go tam wie? Nie mo¿na na nim zbytnio polegac. - Byłes u niego w domu? - Zatrzymałem sie tam po drodze, ale nie było go w chacie. Znalazłem go na przystani, jesli mo¿na to miejsce tak nazwac. - Znowu ten niewesoły smiech. - Czemu chcesz, ¿eby przyjechał? - spytała Cissy. Marla dopiero w tej chwili zdała sobie sprawe, ¿e jej córka tak¿e znajduje sie w pokoju. - Skoro tak go nie znosisz? - To nieprawda, kochanie. Ja tylko... nie aprobuje tego, co robi. - Jasne, tato. Ale co cie obchodzi, co on robi, jesli nie wchodzi ci w droge? Dobre pytanie, pomyslała Marla, czujac, ¿e znowu odpływa. Miała ochote znowu zapasc w głeboki, spokojny sen, ale nikt nie odpowiedział Cissy i w pokoju zapanowała pełna napiecia cisza. - Dlaczego nikt nie chce o nim rozmawiac? - spytała w http://www.konstrukcjestalowe.edu.pl - Nie robię tego, madre. Aloise wyglądała jak duch, taka była osłabiona. Traciła też chyba koncentrację, bo skierowała szkliste oczy na ściszony telewizor, w którym leciał jakiś serial komediowy. - Czego chcesz? - zapytała Vianca, znowu patrząc w oczy Shelby. - Twojej pomocy. - Mojej pomocy? - Vianca podeszła do stolika i sięgnęła po papierosa. - Nevada nie zabił twojego ojca. W tym momencie obie usłyszały walenie do drzwi. To był Ross McCallum. Vianca upuściła papierosa. - Czego on chce? - Nie wiem. Nie wiedziałam, że mnie śledzi, dopóki nie znalazłam się tutaj. - Idź sobie! - Vianca krzyknęła przez drzwi. - Hej, ja tylko chcę się zobaczyć z Shelby. Jesteśmy starymi przyjaciółmi - wrzasnął Ross.

- Chodzi o dowody. Wszystkie świadczą przeciw niemu. - A co z zeznaniem? Nikt nie widział go z Ramónem tamtej nocy. - Vianca zmieniła swoją wersje wydarzeń. - W takim razie jest cholerną kłamczuchą! A co z Ruby Dee? Ona widziała McCalluma z Ramónem tamtej nocy. - Shelby podniosła głowę i zobaczyła, że Lydia krząta się w kuchni, pewnie równie zmęczona i skołatana jak ona. Jednak gosposia zdążyła już przebrać się w standardową czarną sukienkę i wykrochmalony biały fartuch i starannie Sprawdź otepiały. Kiedy Marla zapukała w futryne drzwi jego prywatnego pokoju, zwrócił w jej strone oczy. - Tato? - powiedziała Marla, podchodzac do łó¿ka. Nick stanał za nia. Nie chciał zakłócac swoja obecnoscia sceny pojednania, jesli o to tu, do diabła, chodziło Fatalnie czuł sie w tym miejscu, mimo całego luksusu i widoku na zatoke. Nie lubił domów opieki, tak samo jak szpitali. W jednym rogu pokoju stała skórzana sofa. Po drugiej stronie znajdowały sie drzwi prowadzace do du¿ej łazienki z kabina prysznicowa na poziomie podłogi, tak by mo¿na było do niej wjechac na wózku inwalidzkim, który stał teraz wepchniety do kata. Na podłodze le¿ała miekka wykładzina, sciany oklejono ładna tapeta w jasnym kolorze, a za oknem