- Widzicie, to jest służbowy wyjazd - tłumaczyła Karolina. -

- Tak. - Zuzanna bardzo się starała, żeby jej głos brzmiał spokojnie. - Rozumiesz, powierzyłaś teraz swoje problemy mnie i była to bardzo rozsądna decyzja, zresztą jedyna, jaką mogłaś podjąć. - Mogłam jeszcze siedzieć cicho. - I naprawdę myślisz, że komukolwiek wyszłoby to na dobre? - Nie wiem. - Nie wyszłoby. - Zuzanna zrobiła przerwę, po czym postawiła sprawę jasno: - Nie zamierzam udawać, że wiem, jak najlepiej rozegrać to, co mi powiedziałaś. - Zawiadomisz policję? Dostrzegła przerażenie w niebieskich oczach. - Nie. - Zastanawiała się przez chwilę. - W każdym razie na pewno nie zaraz... A jeśli uznam to za konieczne, to najpierw cię zawiadomię. Zgoda? Chloe kiwnęła głową. - I chyba masz rację, że nie należy informować twoich sióstr o naszej rozmowie, przynajmniej na razie. - Zauważyła ulgę na twarzy dziewczynki. - Mam sporo do przemyślenia. Muszę znaleźć absolutnie najlepszy sposób załatwienia tej sprawy, ku pożytkowi nas wszystkich - ciebie, twoich sióstr, Groosi, a także Matthew. Czy według ciebie brzmi to http://www.lochcamelot.pl/media/ wcześniej niż zamierzały i zanim nadeszło południe, były już w pociągu do Włoch. Towarzyszył im hrabia. Dopiero kiedy pociąg odjechał ze stacji, Tempera przeniosła się z przedziału drugiej klasy (gdzie służący księcia umieścili ją wraz z całym podręcznym bagażem) do lady Rothley i hrabiego, którzy podróżowali w zarezerwowanym dla nich wagonie. Była to podróż szczęścia. Hrabia i lady Rothley promieniowali radością, Tempera zaś bez przerwy czytała liścik od księcia. Pisał w nim o swej miłości tak bezpośrednio, Tempera czuła się prawie jakby był tuż przy niej. — Velde dojedzie do nas do Włoch, jak tylko będzie mógł

zamknęła oczy. Mimo że w nocy przed powrotem lady Rothley udało jej się przespać kilka godzin, właściwie czuła się zmęczona. Dlatego teraz zapadła w pół sen, pół czuwanie... Nagle przebudziła się. Uderzyło ją, że śniła — a może nawet myślała — o księciu! Sprawdź niosła cały stos kosmetyków od Lusha. Wtedy właśnie nastąpił jeden z tych momentów - zresztą jedyny tego dnia - kiedy Flic subtelnym uniesieniem brwi dała do zrozumienia Matthew, że doskonale wiedziała, jak ten postąpi. Imogen otwierała kolejne paczki, nastrój był nadal wspaniały, aż wreszcie wyciągnęła olśniewający jedwabny szal w szmaragdowo zielone i jaskraworóżowe wzory - wspólny prezent od Karoliny i Matthew. Natychmiast owinęła się nim, wiążąc końce na odsłoniętym brzuchu. Podmuch wiatru z ogrodu rozwiewał długie frędzle, tak że kiedy Chloe wniosła tort, omal nie zajęły się od płomieni świeczek. Przyszła pora na perfumy od Matthew. Imogen podziękowała mu wylewnie, nawet pocałowała go w policzek, tak że przez chwilę prawie