Przesunęła się nieznacznie w bok, by choć częściowo osłonić Edwarda własnym ciałem. Ciekawe, czy człowiek Blaque’a ma dla niej jakąś wiadomość? A może wysłano go, by się trochę rozejrzał? Instynkt podpowiadał jej, że chodzi raczej o to drugie. Jeszcze raz omiotła spojrzeniem kolorowy tłum.

- Och, mój drogi - szepnęła. - Nie dbam o twoją przeszłość. Pragnę tylko, żebyś wybaczył sobie samemu. - Nie mogę, dopóki ty mi nie wybaczysz. - Nie będę przebaczać ani też odmawiać przebaczenia. Nie zrozumiałeś mnie. I wcale mnie nie znasz. Spojrzał na nią tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, co teraz usłyszał. - Przecież zawsze postępowałeś jak ktoś dobry. Wolałeś poświęcić siebie i swoją dumę, niż wziąć pieniądze od Lizzie. Tobie naprawdę zależy na ludziach, Alec! Dlatego właśnie jesteś takim wspaniałym człowiekiem. - Nie rozumiem, co mówisz. - Czy Lizzie ci przebaczyła? - Tak. Żyje teraz szczęśliwie z Devem. - A twoja rodzina? - Oczywiście, oni też. Oni... - urwał nagle, jakby po raz pierwszy to do niego dotarło. - Oni... mnie kochają. Uśmiechnęła się do niego, choć wargi jej drżały. - A widzisz? Przecież starasz się wszystko robić najlepiej, jak możesz. Dlaczego więc wciąż karzesz siebie samego? Nie odpowiedział. - Pamiętasz, jak tamtej nocy groziłam, że rozwalę ci głowę gasidłem do świec? http://www.logopedapoznan.edu.pl/media/ Natychmiast wytłumaczyła sobie, że ta chęć wynika z powodów czysto zawodowych. Jadąc z nim, będzie mogła lepiej go poznać, a przy okazji zorientuje się, jak skutecznie działa jego ochrona. Jednak prawda była tak samo prosta jak jej odpowiedź. Miała ogromną ochotę z nim pojechać. - W takim razie jesteśmy umówieni. Uprzedzam, że będziesz zmuszona przetrwać razem ze mną długą i nudną ceremonię otwarcia czegoś tam. - Nie lubi pan nudzić się sam? Roześmiał się i znowu ujął jej rękę. Podniósł ją do ust i właśnie miał pocałować, kiedy z dołu dobiegł szmer głosów. Niezadowolony, chciał sprawdzić, kto im przeszkadza. - Gniew musi aż kipieć! - perorowała Tanya, idąc tak szybko, że reżyser ledwie za nią nadążał. - Julia nie jest bierna. Bez względu na konsekwencje mówi, co czuje. Do diabła, Maurice, umiem to pokazać. Potrafię grać! - Ja wiem, cherie. I wcale nie kwestionuję twojego talentu. Po prostu chodzi o to... - Mademoiselle - odezwał się Edward półgłosem. Bella miała okazję zobaczyć z bliska, jak książę Cordiny uśmiecha się do prawdziwej gwiazdy. Tak ją ta scena poruszyła, że bez namysłu cofnęła rękę i mocno splotła palce obu dłoni. Tanya spojrzała w stronę schodów. Powolnym ruchem odgarnęła z twarzy pasmo jasnych włosów. Nawet Bella musiała uczciwie przyznać, że niewiele kobiet łączy w sobie taką wielką urodę, wdzięki zmysłowość. - Wasza Wysokość - odezwała się swoim niepowtarzalnym, głębokim głosem i schyliła w oficjalnym ukłonie. Potem ruszyła w górę, a Edward wyszedł jej na spotkanie. Kiedy zeszli się w połowie drogi, wyciągnęła rękę i czule dotknęła jego policzka. Potem przyciągnęła go do siebie i pocałowała na powitanie. Bella mocno zacisnęła zęby. - Długo się nie widzieliśmy, Wasza Wysokość. - Zbyt długo. - Edward zamknął jej dłoń. - Czy mi się zdaje, czy jeszcze bardziej wypiękniałaś? Jesteś niesamowita. - To wszystko geny - rzekła niedbale, a patrząc mu w oczy, dodała z uśmiechem: - Na Boga, Edward, jesteś najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego znam. Gdybym nie była tak cyniczna, zaraz bym ci się oświadczyła.

piękną bratową. Prócz danej Becky obietnicy, że nie wciągnie w jej sprawy nikogo innego, również myśl o małych bratankach i bratanicach nie pozwalała mu zwrócić się do braci. Musi działać sam. Spostrzegł nagle, że Becky mocniej otuliła się swoim płaszczykiem i patrzy na potężny portyk Knight House dość niepewnie. - Co się stało? - Jaki on wielki... Alec zrozumiał, dlaczego ta nędznie odziana wiejska dziewczyna Sprawdź spodnie opinały go tu i ówdzie, jeszcze bardziej podkreślając jego szczupłą sylwetkę, a różowa bluzeczka cudownie współgrała z dolną częścią ubioru. Potargał lekko swoje krótkie włosy, aby je jakoś ułożyć. Zwilżył wargi, po czym skrzywił się niezadowolony z efektu. Ponownie westchnął, sięgając po czarny eyeliner i zaczął kreślić kreski w kącikach oczu. Już sam nie wiedział, gdzie ma szukać tego księcia. Czeka na niego tak długo! Jest już gotów oddać się prawdziwej miłości, a księcia jak nie ma, tak nie ma. Wydął zawiedziony wargi, spoglądając na efekt, jaki uzyskał po zastosowaniu kosmetyku. Podkreślone oczy dodawały jego wyglądowi nutki pikanterii. Dzisiaj musi odnaleźć księcia! Po prostu musi! Posmarował sobie jeszcze usta błyszczykiem, nakładając na dłoń różnego rodzaju bransoletki. Spojrzał ponownie na swoje odbicie. Czegoś brakowało… Tylko czego? Sięgnął po czarną apaszkę i zawiązał ją sobie na szyi. Uśmiechnął się szeroko. Tego