wyjścia za kaucją. Ku zaskoczeniu Seana Cal zgodził się z nim

- Problem polega na tym, że fotografia zniknęła. Kelsey spojrzała na Cindy. - Właśnie z tego powodu wpadłam w ręce Lathama. Znalazłam zdjęcie u Dane'a, w skrytce pod podłogą. Przysięgłabym, że schowałam je tam z powrotem, ale w końcu... Działałam w panice. Mogłam wybiec z domu z fotografią i zgubić ją gdzieś po drodze. Nieważne. Latham już nikogo nie skrzywdzi i tylko to się liczy. - Racja, już po wszystkim - potwierdził Dane. - Dzięki Bogu po wszystkim. - I naprawdę czujesz się już dobrze, Kelsey? - zapytał niespokojnie Larry. - Tak, mam jeszcze sińce na szyi, ale to nieistotne. Najważniejsze, że żyję. - W gruncie rzeczy, po raz pierwszy od wielu lat żyła naprawdę. Wróciła do domu. I jest z Dane'em. - Oczywiście, pamiętam o Sheili. Nigdy jej nie zapomnę... - Jedyną pociechę stanowi to... - Nate szukał przez chwilę właściwych słów. - No cóż, jak już http://www.logopedawarszawa.org.pl/media/ - Zdumiewające, prawda? - zgodził się Sean. - Tak, ale akurat nie o to mi chodziło. Musimy natychmiast wracać do Rezydencji Montresse. Jessica zerwała się na równe nogi. - Co się dzieje? - On gdzieś zaatakował - rzekł Lucien. - Też to wyczułem. Ja i Ragnor idziemy z wami. Brent, ty i dziewczyny pilnujecie domu. Wypadli na werandę, Jessica zawahała się, niepewnie zerknęła na Bryana, a on od razu zrozumiał. - Ty na swój sposób, ja na swój. Spotkamy się na miejscu. Uważaj na siebie. Zmieniła się w mgłę i niczym cień pomknęła ponad miastem, wiedząc, że Lucien i Ragnor podążają w ślad za nią. Ujrzała rozbite drzwi

przydawało się tu na wiele. - Wpadłem wczoraj do klubu w Broward - poinformował Dane. - No i co? - Dziewczyny nie palą się do mówienia. Są przekonane, że nic im nie grozi, bo zabójca na Sprawdź kwitując uśmiechem jej przestrach. - Co najmniej dwadzieścia osób właśnie widziało, jak wchodziłaś na pokład - przypomniał - a ja mam następnych turystów za niecałą godzinę. W ten sposób nikt nam nie przeszkodzi. Będziemy mogli swobodnie rozmawiać. Wyszedł z kabiny. Nie uspokoiła się zupełnie, ale w sumie miał rację. Weszła tu w świetle dnia, na oczach wielu świadków. No i w końcu Izzy nigdy nie zrobił nic złego ani jej, ani nikomu, kogo znała. Chyba że... Sheila... Umiem pływać. W razie czego wyskoczę i dotrę do brzegu, powiedziała sobie. Poza tym chciała zostać w kabinie sama. Nie ma wiele czasu, a zawsze warto