pomyślała, Ŝe chyba nie w tym tkwi przyczyna. Powszechnie było wiadomo, Ŝe

spełniało. Dotknęła jego policzka. - Kocham cię, Alli - powiedział. - Chcesz za mnie wyjść i okazać mi miłość w bardziej konkretnej formie? Dostrzegła błysk nadziei w jego oczach. - Tak - odrzekła głosem, w którym brzmiały łzy. – Ja teŜ cię kocham i wyjdę za ciebie, i wtedy ty, ja i Erika będziemy rodziną. Przytulił ją mocno do serca. - Kocham cię - powtórzył, po raz trzeci tego dnia. -Kędzie nam dobrze, będziemy rodziną. - Tak - odparła z uśmiechem. Przytulił ją, scałował z policzków jej łzy i zaniósł do łóŜka. Bez zbędnych słów rozebrali się, posadził ją na poduszkach i zachwycał się, jaka jest piękna. A potem długo i z pasją kochali się. Chwytając oddech spojrzał w sufit. Przytulił ją mocno do serca. - Kocham cię. Spojrzała na niego z uśmiechem i rzekła: - Ja teŜ cię kocham. - Alli, pobierzmy się w przyszłym tygodniu. - Jesteś w gorącej wodzie kąpany. - Tak, przyznaję. Dałoby się to jakoś załatwić? http://www.makerzone.pl - Śmieszne, prawda? Ale dla niewinnych nastały złe czasy, Glorio. W departamencie było tyle skandali, tyle wpadek z łapówkami, że w oczach opinii publicznej wszyscy jesteśmy ubabrani błotem. W ostatni wtorek „60 Minut” puściło dwa tak niepochlebne wystąpienia, że sam Pennington zrobił u nas inspekcję. Przysięgał, że oczyści departament. Jeżeli nie udowodnisz swojej niewinności, jesteś winny, przynajmniej w wewnętrznym. A ci są tak zajadli, jak ty byłeś kiedyś, Santos. - Jasne. - Santos znowu zaczął chodzić po pokoju. - Robichaux poszedł ze swoją bajeczkę do prokuratora, prokurator pchnął sprawę dalej, do wydziału, a ci założyli haczyk. Nagadał im, że biorę, więc dali mu znaczone banknoty, a on im mnie wystawił. Jasne, wszystko kapuję. - Zatrzymał się, popatrzył na Jacksona czerwony ze złości. -1 na pewno wszyscy chętnie kupili tę historyjkę, nie tylko fiuty z wydziału, ale reszta chłopaków też. Wierzą tej nędznej kreaturze, nie mnie! Pięknie... - zacisnął pięści. - Psiakrew, jak pięknie! - Nie wszyscy - powiedział cicho Jackson. - Ale sprawa faktycznie nie wygląda najlepiej. Miałeś kiedyś układ z Robichaux, stosowałeś szczególne metody śledcze. Najpierw skontaktowałeś się z Chopem, dopiero potem z wydziałem. - On do niego zatelefonował - wyjaśniła szybko Gloria. - Powiedział, że ma informację o Śnieżynce, że trzeba natychmiast przyjechać. Wiem, byłam przy tym. - Ale nie ty odbierałaś telefon. A to tak, jakby cię tam nie było, przynajmniej dla chłopców z wydziału. - Jackson zwrócił się ponownie do Santosa. - A przy tobie znaleziono znaczoną forsę. - Którą mi podrzucono. Jackson uniósł w górę ręce. - Ja o tym wiem i ty o tym wiesz... - Musimy o tym przekonać wydział wewnętrzny - wtrąciła Gloria.

- Co tam jest? - Magazyn. - Mogę zajrzeć? - Proszę. - Ty idź przodem. Znowu poczuł mrowienie na plecach. Może nic tu nie było, ale czuł, że jest inaczej. Że coś jest nie w porządku. Wrócił myślami do Tiny. Gdzie Sprawdź - Panno Stoneham, miło mi. - Lady Helena uścisnęła jej dłoń. - Milady... - Clemency dygnęła, ale nie poprawiła da¬my. Metody pozyskiwania wiadomości stosowane przez lady Helenę były godne hiszpańskiej inkwizycji, w krótkim czasie bowiem dowiedziała się, że panna Stoneham ma dzie¬więtnaście lat, jest sierotą, że pracuje jako guwernantka i doświadczyła już pierwszych niepowodzeń - dziewczę dało do zrozumienia, że zbytnio interesował się nią ojciec jej ostatniej podopiecznej. Obecnie zatrzymała się u swojej drogiej kuzynki Anne, aby odpocząć po przykrych przejściach i za jakiś czas pomyśleć o nowej pracy. Dalsza indagacja ujawniła, iż panna Stoneham biegle włada francuskim i włoskim, maluje akwarelami, gra na fortepianie i posiada rozległą wiedzę z geografii. - Niestety, moje zdolności do igły są bardzo mierne - rzekła na koniec Clemency, przerażona swobodą, z jaką przychodzi jej wypowiadać niektóre kłamstwa, szczególnie przy opisie fikcyjnego pracodawcy. Być może, pomyślała, jeśli zawiedzie wszystko inne, zajmę się pisaniem rozmaitych niesamowitych opowieści, jak pani Radcliffe. Przedstawiono jej również pannę Lane i Clemency zyskała w oczach lady Heleny za przyjacielski uścisk ręki i miłe uwagi na temat kościoła; guwernantki bardzo często, czując się niepewnie, krytykują każdego, od kogo nie są zależne. Lady Helena zauważyła ponadto, że Ara¬bella ją polubiła, toteż, nie myśląc długo, wpadła na świetny pomysł. Zwróciła się do pani Stoneham z za¬pytaniem: - Czy mogę prosić o zezwolenie, aby pani przemiła kuzynka przyszła do nas dzisiaj na herbatę? Moja bratanica potrzebuje towarzystwa. Oczywiście, dopilnuję, aby została odwieziona do domu. Nie pozostało nic innego, jak tylko przystać na tę za¬szczytną propozycję. - Czy muszę tam iść, kuzynko Anne? - zapytała zatros¬kana Clemency przy obiedzie. - Naprawdę się martwię. Jak mam ciągnąć to całe przedstawienie? - Rano dawałaś sobie doskonale radę! - zauważyła z lekkim przekąsem pani Stoneham. - Wiem o tym - zaśmiała się dziewczyna. - Prawie uwierzyłam, że jestem naprawdę ofiarą żądzy niepopraw¬nego ojca mojej uczennicy! Może powinnam zostać aktorką? - Aktorką?! - powtórzyła z przerażeniem pani Stoneham. - Clemency, moja droga... - Tylko żartowałam. - Zjadła trochę zupy i ciągnęła: - Chyba nie ma nic złego w kontynuowaniu tej zabawy, poza tym ciekawi mnie ta rodzina.