- Wątpię - powiedzieli oboje jednocześnie i David znów się

wszędzie można było polegać na komórce. Ale wątpiła, by Olivia kiedykolwiek stosowała tę tanią sztuczkę dla plebsu. Jeśli musiała zadzwonić skądś, gdzie komórka nie miała zasięgu, to po prostu wyciągała kartę kredytową, nie licząc się z kosztami. - Podsumujmy fakty - chrząknęła Milla, wracając do tematu. - Wczoraj, późnym popołudniem ktoś dzwoni na moją komórkę, wystawiając mi Diaza. Mężczyzna. Nie pamiętam numeru, ale sprawdzę, czy zgadza się z tym dzisiejszym. Zarówno Brian, jak i ja myśleliśmy, że może to być pułapka - nie na nas, raczej na Diaza. Ktoś chciał usunąć go ze swojej drogi. Docieramy na miejsce i pojawia się porywacz Justina. Tylko jego rozpoznałam. Najprawdopodobniej to właśnie on nazywa się Diaz, wszystko na to wskazuje. Milla zauważyła, że Joann skrupulatnie notuje jej słowa. an43 66 - Czterech mężczyzn - ciągnęła - przyjechało dwoma samochodami, po dwóch w każdym. Przenieśli coś z jednego bagażnika do drugiego. Nie widziałam, co to... http://www.maszynydobudowydrog.com.pl/media/ pasowali do siebie: oboje byli tak silnymi osobowościami, że dominacja jednej strony była z definicji wykluczona. Cóż. To był ciekawy poranek. Lunch z Susanną okazał się jak zwykle przyjemny Susanna zawsze pytała o Poszukiwaczy Od samego początku okazywała żywe zainteresowanie tą inicjatywą i od czasu do czasu pojawiała się na imprezach dobroczynnych połączonych ze zbieraniem funduszy. Nigdy nie wspominała tego strasznego dnia, w którym porwano Justina, ale zawsze pytała, jak idą poszukiwania. Milla opowiadała jej o nowych tropach i informacjach; niestety, najczęściej nie było o czym mówić. Tym razem było wprawdzie inaczej, ale zapytana wprost Milla pokręciła głową. Susanna bywała na ich imprezach charytatywnych, więc obracała się w tych samych kręgach co True

- Świetnie wyglądasz - powiedziała Milla uprzejmie i zresztą zgodnie z prawdą. Nie chciała kłamać, mówiąc, że miło jej widzieć siostrę. Jak zwykle Julia przeszła do rzeczy bez zbędnych wstępów: - Nie wydaje ci się, że to wszystko trwa już zbyt długo? To bez sensu. My nie możemy tu przyjechać, kiedy ty jesteś na miejscu. A ty Sprawdź - Cześć, złotko. Masz dzisiaj czas na wesoły lunch? To była Susanna Kosper, ginekolog-położnik z małego szpitala w Meksyku. Ta sama, która odbierała poród Justina. Życie bywało dziwne: Susanna i Rip, jej mąż, tak bardzo polubili Meksyk i jego mieszkańców, że osiedlili się w El Paso. W ten sposób mogli mieszkać w Stanach, ale bardzo blisko swojej ulubionej kultury. Co najmniej dwa razy do roku wybierali się na zwiedzanie różnych regionów Meksyku. Susanna bardzo starała się nie tracić kontaktu z Millą. A to było już coś, biorąc pod uwagę jej praktykę lekarską. Pojawiła się między nimi jakaś więź tego strasznego dnia, gdy Rip wraz z Davidem ratował Milli życie. Susanna też tam wtedy była. Czasem mijało nawet kilka miesięcy bez żadnego kontaktu z powodu nawału zajęć.