— Wasza wysokość jest... bardzo uprzejmy.

spotkało. - Znowu zmusiła się, by na niego spojrzeć, i znowu napotkała ten sam przenikliwy wzrok. - Mam nadzieję, że niedługo dojdziesz do siebie. - Dziękuję. Odwróciła się i wyszła. Gita Khan zawołała, by zaczekała, to ją odprowadzi, ale Flic po prostu nie mogła wytrzymać ani sekundy dłużej. Jeśli zaraz, w tej chwili, nie wydostanie się na świeże powietrze, to chyba zacznie krzyczeć albo nawet zemdleje... Szarpnęła frontowe drzwi i wypadła przed dom. Taksówka wciąż czekała. Flic zatrzasnęła za sobą drzwi, wzięła głęboki oddech, a potem ruszyła ścieżką do furtki. 56. Przyszli po lunchu. Matthew wyszedł, żeby sobie kupić kanapkę, i wrócił z nią do biura. Zatelefonował do szpitala i bardzo się ucieszył, gdy pozwolono mu zamienić parę słów z Sylwią. Już w trakcie rozmowy odezwał się interkom 314 i Garry Higgins zapowiedziała wizytę dwóch panów. Czekają w http://www.meble-designo.com.pl/media/ Obudziła go Zuzanna. - Przepraszam - powiedziała na wstępie. - W porządku. - Matthew dźwignął się z wysiłkiem do pozycji się- 362 dzącej i zmierzył ją wzrokiem. - Jak się miewasz? - Miała na sobie szare spodnie od dresu i jasną koszulkę, jedno i drugie źle dopasowane, jej ciemne włosy były mokre po myciu. Choć nadal blada i zmęczona, prezentowała się nie najgorzej. - Wyglądasz znakomicie. - Znaleźli mi te rzeczy. - Uśmiechnęła się posępnie. - Nie wiem, co się stało z twoim szlafrokiem. Kiedy czujniki dymu wysiadły, brałam właśnie prysznic i złapałam, co było pod ręką. - Czy to ważne? - Pewnie nie. - Usiadła. - Pozwolisz?

Rozmowa z Ethanem nie wyglądała lepiej. Matthew od dłuższego czasu starał się przemilczać przed bratem fakt, że sprawy mają się coraz gorzej. Wprawdzie Ethan nie należał do tych, którzy wykrzyknęliby: „a nie mówiłem?!", ale Matthew do niedawna miał nadzieję, że znajdzie jakąś ścieżkę przez pole minowe swego zastępczego ojcostwa. Dłużej tak się nie dało. Sprawdź - Tak. Z balkonu. - Z balkonu? - Słyszał swój głos; uświadamiał sobie, jak głupio brzmi to słowo, z jakim niedowierzaniem je wypowiedział. I nagle wpadło mu do głowy, że może to jakaś straszliwa, cudowna pomyłka, może to wcale nie Karo wypadła. Przecież ona nigdy nie postawiła stopy na żadnym balkonie! - Z tego przy Cichym Pokoju – dokończyła Sylwia. 137 Imogen nie odezwała się do niego ani nawet nie spojrzała. Oczy wprawdzie miała otwarte, ale puste. Zdawała się widzieć wyłącznie niebieski rękaw jedwabnej bluzki Sylwii. Gdyby Izabela nie wspomniała, że Howard Lucas już tu był i ma wrócić, Matthew natychmiast by go wezwał, ale wyraźnie ktoś już się tym zajął.