– Doniosłeś na mnie, co, Danny? Nie mówiłem ci, że mądrzy chłopcy nie skarżą? Siedzą

Właściciel kliniki podniósł nagle głos i trącił malarza w ramię. – Co pan tu przedstawił? Pani Lisicyna zobaczyła, że nieco w bok od jednego z pawilonów, na poziomie dachu, namalowane jest coś dziwnego: nienaturalnie wyciągnięta postać w czarnym chałacie ze spiczastym kapturem, na długich i cienkich, jakby pajęczych nóżkach. Młoda dama mimo woli spojrzała w okno, ale niczego podobnego tam nie dostrzegła. – To mnich – powiedziała najbardziej naiwnym głosem, na jaki było ją stać. – Tylko trochę dziwny. – I to nie zwykły mnich, ale Czarny Mnich, główna kananejska ciekawostka. – Donat Sawwicz kiwnął głową. – Pani pewnie już o nim słyszała. Jednego tylko nie rozumiem... – Doktor jeszcze raz szturchnął malarza w ramię, tym razem mocniej. – Kononie Pietrowiczu! Malarz nawet nie myślał się odwrócić, a pani Lisicyna sprężyła się wewnętrznie. Czyżby korzystny zbieg okoliczności miał jej ułatwić zadanie? Ciepło, bardzo ciepło! – Czarny Mnich? – upewniła się. – To widmo Wasiliska, które jakoby chodzi po wodzie i wszystkich straszy? Korowin nachmurzył się, zniecierpliwiony uporem malarza. – Nie tylko straszy. Jeszcze zaczęło mi dostarczać nowych pacjentów. Coraz cieplej! – Kononie Pietrowiczu, mówię do pana. I skoro zadałem pytanie, to bez odpowiedzi nie odejdę – powiedział surowo doktor. – Namalował pan tutaj Wasiliska? Kto panu o nim opowiedział? Przecież pan z nikim oprócz mnie nie rozmawia. Skąd pan o nim wie? http://www.meble-drewniane.edu.pl A może zaczął od dzieci, a nauczycielka, słysząc hałas, otworzyła drzwi pracowni. Czy wtedy już pokonał strach? Stwierdził, że działa niczym bohater gier komputerowych? Po co marnować naboje, jeśli można załatwić sprawę jednym strzałem? Oba scenariusze wydawały się prawdopodobne. Fakt, że dziewczynki odniosły tyle ran, a kobieta tylko jedną nie dawał Rainie spokoju. Ale teraz nie było czasu na rozmyślania. Nagle usłyszała jakiś dźwięk. Ciche szuranie ciągniętego po podłodze metalowego krzesła. Przemknęła przez korytarz i przywarła do ściany, tuż przy wejściu, w chwili, gdy klamka opadła i drzwi uchyliły się. – Nie rób tego – rozległ się męski głos. – Możemy jeszcze wszystko naprawić. Przysięgam, synu, nie stało się nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić. Z klasy wyłonił się Shep O’Grady w beżowym mundurze opinającym potężną sylwetkę. Ostrzyżone na krótko włosy lśniły od potu, a twarz buldoga była nienaturalnie blada. Ze

Po piąte: zrobić notatki. (Rainie z niesmakiem popatrzyła na swoją broń. Pomyślała o notesie w kieszonce bluzy. Ciekawe, jak można jednocześnie trzymać pistolet i robić notatki.) Do diabła z tym wszystkim. Musiała skoncentrować się na pierwszym punkcie, na zatrzymaniu sprawcy. Oczywiście, popełniała błędy. Bóg wie, czym to się mogło skończyć, ale przynajmniej coś robiła, starała się, jak mogła. Sprawdź obchodziło. Poprawczak w Cabot należał do najnowszych. Przypominał raczej gigantyczny akademik niż tradycyjne zakłady wychowawcze, o których szeptali co bardziej doświadczeni. Tam, w zaadaptowanych starych więzieniach, ściany i podłogi były z betonu, a toalety nie miały drzwi. W poprawczaku w Cabot dawało się żyć. Niektórzy wychowankowie nosili nawet własne ubrania, byle nieozdobione symbolami gangu lub ordynarnymi napisami. Pokój rekreacyjny miał mnóstwo okien z pleksiglasu i żywe rośliny w doniczkach. A jeśli ktoś zdobył odpowiednią ilość punktów, mógł oglądać telewizję, czy nawet wypożyczyć film wideo. Niezawodni przewodnicy czuwali nad planem dnia. Posiłki, zajęcia, odpoczynek. Jeśli posłusznie wypełniało się polecenia, nikt się do człowieka nie czepiał. Wolny czas można było spędzać w samotności. Siedzieć u siebie. Gapić się na swój niebieski szpitalny kombinezon. Obserwować pająki. Słowem pełny luz. Tyle że nie było stamtąd wyjścia. Schludne pokoje nie bez powodu miały okna z