- Do licha - mruknął Westland - lepiej nie wchodzić mu w drogę.

tu dużo szczęśliwsza... ze mną. Chętnie bym cię zachował tylko dla siebie. Kłopot sprawa mi jednak ten dom. - Cóż w nim złego? - Jest mroczny, zawilgocony, zmurszały. Szkaradna stara ruina. Chcę go zburzyć, a na jego miejscu zbudować nowy. Co o tym myślisz? - Zburzyć Talbot Old Hall? - ledwie zdołała wyszeptać. - Sprzeciwiasz mi się? - Przecież on tu stoi od wieków! To... to mój dom. - W takim razie przekonaj mnie o tym. Kiedy chciał ją przyciągnąć ku sobie, Becky mu się wyrwała. Chwycił ją za ramię. - Precz ode mnie! - krzyknęła. - Czy to ma być ta słynna angielska gościnność, o której tyle słyszałem? Nie traktujesz mnie życzliwie, kuzynko. - Zabierz ręce! - Nie dasz mi całusa? A tak dobrze się wczoraj zaczęło. Uderzyła go w twarz. Michaił z furią odpłacił jej tym samym. Becky padła na podłogę. Ledwie zdołała podeprzeć się dłońmi. - Jak śmiałaś podnieść na mnie rękę?! Wiesz, kim jestem? - Jak najbardziej! Brutalem! - Chcesz wiedzieć, co spotkałoby rosyjską dziewczynę, gdyby się ośmieliła tak http://www.meble-drewniane.edu.pl/media/ - Nie zbliżaj się! - Ho, ho! - Zaśmiał się. Podobała mu się coraz bardziej. - Trzymaj się z dala albo rozwalę ci głowę! Nie posłuchał jej oczywiście i zbliżał się do niej krok po kroku. - Powoli, koteczku... - Nie nazywaj mnie tak! - Z rozwianymi włosami, w przemoczonej odzieży, zamachnęła się gasidłem. Cofnął się odruchowo, jak przystało na mistrza fechtunku. Zdumiała go jej zawziętość. Kobiety już nieraz groziły mu śmiercią, lecz żadna nie próbowała wprowadzić tego w czyn. - O rety! - jęknął, a potem parsknął śmiechem. Nie potrafił zachować powagi. Poczerwieniała ze złości. - Nie próbuj się ze mnie natrząsać! Nie boję się ciebie! Mój ojciec bił się pod Trafalgarem!

Sięgnął do kieszeni po zapalniczkę i podał jej ogień. - Jak ty znajdujesz czas dla tych wszystkich mistrzów tenisa, właścicieli pól naftowych i wpływowych producentów? Tanya przechyliła głowę i wypuściła smugę dymu. - Tak samo jak ty, mój drogi, dla swoich księżniczek, markiz i... kto to był ostatnio? Barmanka z Chelsea? - Moja droga - roześmiał się - gdybyśmy rzeczywiście mieli te wszystkie romanse, o które nas posądzają, musieliby nas leczyć. Z czułością, jaką demonstrowała wobec nielicznych mężczyzn, dotknęła jego policzka. Sprawdź - Ach, dziewczyna z północy. To znakomicie, ja też stamtąd pochodzę. Wychowałem się w Cumberland. Jestem wiejskim chłopcem... Uśmiechnęła się mimo woli. Niemożliwe, by ten złoty londyński młodzieniec kiedykolwiek kosił siano albo strzygł owce. - Ale stolica to nie Yorkshire, ma cherie. Nie możesz się zachowywać w ten sposób w Londynie, bo może ci się przytrafić coś złego. Nie mógł wiedzieć, że co najgorsze już jej się przytrafiło. - Nie boję się! - rzuciła zaczepnie, ale rzecz jasna kłamała. Uśmiechnął się wyrozumiale i sięgnął wypielęgnowaną dłonią po gasidło. Jego bliskość sprawiła, że poczuła się dziwnie. Nie mogła nic zrobić, zahipnotyzowana jego wzrokiem i dotykiem silnych palców. Gasidło wróciło na swoje miejsce przy witrynie. - Teraz możemy zostać przyjaciółmi. Co sądzisz o naszym pięknym mieście po tych ośmiu godzinach?